Badania przeprowadzone przez Kanadyjski Komitet ds. Przestępstw Seksualnych Dokonanych na Dzieciach przy Uniwersytecie w Toronto wskazują, że w wielu znanych i legalnych czasopismach, takich jak „Playboy”, „Penthouse” czy „Hustler”, pojawiło się kilkadziesiąt wyrazistych, ale dobrze zakamuflowanych i zmodyfikowanych kontaktów seksualnych z dziećmi, których wiek wahał się od 13 do 17 lat, a najmłodsze z nich miało 11 lat.

W piśmiennictwie prawnokarnym pojawiają się głosy określające pedofilię jako epidemię ostatniego stulecia. Temu jednoznacznie negatywnemu zjawisku sprzyja niewątpliwie tworzenie pozytywnego obrazu pedofilii. Osoby sprzyjające pedofilii na stronach internetowych promują akceptację dla takich zachowań, a nawet starają się wykazać, że nie są one krzywdzące dla dzieci. Przytaczają na poparcie swojego stanowiska przykład liberalnego podejścia do pedofilii w czasach antycznej Grecji czy fakt, że niektóre autorytety przejawiały takie skłonności.

Czytaj więcej

Pedofilia w Kościele. RPO: co z jawnością procesu?

Aktywiści działający na rzecz promowania tzw. pozytywnej pedofilii posuwają się do tego stopnia, że sponsorują podejrzane badania, rzekomo naukowe, mające wykazać, iż penalizacja kontaktów seksualnych z dziećmi od czwartego roku życia jest nieuzasadniona. Wyznają ponadto pogląd, że dziecko już od urodzenia rozwija się seksualnie, co rodzice i opiekunowie powinni uwzględniać w trakcie wychowywania. Z uwagi na ograniczone ramy niniejszych rozważań poprzestanę jedynie na oczywistym stwierdzeniu, że nauka w sposób niebudzący wątpliwości wykazała szkodliwość przedwczesnej aktywności seksualnej małoletnich.

Dopuszczanie do przestrzeni publicznej zjawiska pozytywnej pedofilii uznać należy za zjawisko wysoce niepożądane i szkodliwe w wielu wymiarach życia społecznego, a przede wszystkim z punktu widzenia dobra małoletnich. Polski ustawodawca, dostrzegając narastający problem, nowelą kodeksu karnego z 5 listopada 2009 r. słusznie wprowadził do przestrzeni prawnej normę zakodowaną w art. 200b. Wymieniony przepis penalizuje zachowania polegające na publicznym propagowaniu lub pochwalaniu zachowań o charakterze pedofilskim, przewidując w tym zakresie odpowiedzialność karną do dwóch lat pozbawienia wolności.

W tym miejscu warto przypomnieć, że uchwalenie tego przepisu jest realizacją obowiązku nałożonego w art. 72 Konstytucji RP na organy państwa, które muszą zapewnić dzieciom ochronę przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją. Pedofilia prowadzi do naruszenia wielu dóbr prawnie chronionych, z których na plan pierwszy wysuwa się zagrożenie prawidłowego rozwoju psychofizycznego dziecka. Należy także pamiętać, że to destrukcyjne zjawisko narusza godność dziecka poprzez jego przedmiotowe traktowanie. Pedofilia jako zjawisko godzące w dobro jednostek najsłabszych musi spotkać się ze szczególnie ostrą reakcją państwa.

Ustawodawca w przypadku walki z pedofilią ma mocny mandat społeczny na tym polu. Badania TNS OBOP przeprowadzone w 2011 r. wykazały, że aż 86 proc. polskiego społeczeństwa pozytywnie ocenia zaostrzenie kar wobec sprawców przestępstw pedofilskich.

Do czasu wspomnianej powyżej noweli listopadowej nie można było skutecznie walczyć ze zjawiskiem promocji zachowań pedofilskich. Osoby ograniczające się tylko do promowania ideologii tzw. pozytywnej pedofilii mogły czuć się bezkarne. W świetle powyższego uchwalenie art. 200b k.k. należy uznać za konieczną i prawidłową reakcję ustawodawcy. Pozwoliło to na ściganie bardzo niebezpiecznego i szkodliwego zjawiska polegającego na publicznym propagowaniu lub pochwalaniu zachowań o cechach pedofilskich.

Należy przyłączyć się do opinii R. Krajewskiego, że zakaz propagowania i pochwalania zachowań pedofilskich ma też na celu umacnianie przekonania o potrzebie istnienia innych regulacji karnoprawnych dotyczących przypadków pedofilii i konieczności karania ich sprawców w tym sensie, że skoro zabronione jest nawet publiczne jej propagowanie i pochwalanie, to tym bardziej zasadne jest zakazywanie zachowań bezpośrednio krzywdzących dzieci poniżej lat 15. Czynność sprawcza zakodowana w art. 200b k.k. polega na publicznym propagowaniu lub pochwalaniu zachowania o charakterze pedofilskim. Propagowanie oznacza zachowanie polegające na prezentowaniu poglądu z zamiarem przekonania do niego innych.

Głównym celem działania sprawcy jest upowszechnianie zachowań o charakterze pedofilskim. Z kolei pochwalanie to takie przedstawienie zachowań o charakterze pedofilskim, które zmierza do uznania ich za słuszne i godne naśladowania. Pochwalanie może dotyczyć zarówno czynów już popełnionych, jak i odnosić się do zjawiska pedofilii jako takiego. Aby doszło do popełnienia przestępstwa, sprawca musi działać publicznie, tj. w miejscu publicznym, lub w taki sposób, który umożliwi zapoznanie się z głoszonymi poglądami większej, bliżej nieokreślonej liczbie osób. Przestępstwo publicznego pochwalania lub propagowania zachowań o charakterze pedofilskim może popełnić każdy, kto spełnia ogólne warunki odpowiedzialności karnej.

Przestępstwo z art. 200b k.k. ma charakter formalny, co oznacza, że jest popełnione, gdy sprawca będzie propagował lub pochwalał zachowania o charakterze pedofilskim bez konieczności powstania jakiegokolwiek skutku przestępnego. W literaturze przedmiotu przeważa pogląd, że przestępstwo z art. 200b k.k. może zostać popełnione wyłącznie w formie zamiaru bezpośredniego, o czym świadczą użyte przez ustawodawcę znamiona czasownikowe, wskazujące na intencjonalne nastawienie sprawcy do czynu.

Wbrew temu stanowisku uważam, że omawiane przestępstwo może być popełnione zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i ewentualnym. Można sobie wyobrazić sytuację, gdy sprawca, reklamując np. strój kąpielowy dla dziecka, przedstawi je podczas sesji zdjęciowej w taki sposób, że dojdzie do promowania pedofilii pozytywnej. Nie mając intencji popełnienia czynu zabronionego, będzie się na to godził.

Pomimo niewątpliwej korzyści, jaka płynie z wprowadzenia do systemu prawnokarnego art. 200b k. k, który penalizuje zachowania na tzw. przedpolu pedofilskich czynów zabronionych, w doktrynie poddaje się krytyce sens takiego zabiegu legislacyjnego. Na czoło wysuwany jest argument o ograniczeniu swobody wypowiedzi jako następstwo kryminalizacji zachowań polegających „tylko” na samym głoszeniu poglądów, w tym wypadku ukazujących rzekomo jasną stronę pedofilii.

Krytykom chyba umyka z pola widzenia, że nie istnieje i nie może istnieć wolność słowa o charakterze absolutnym. Podobnie należy stwierdzić, że w przypadku innych praw konstytucyjnych trudno doszukać się ich absolutnego, niczym nieskrępowanego charakteru. Zawsze dochodzi do konfliktu pomiędzy różnymi konkurującymi wolnościami i należy dążyć do wypracowania możliwie najkorzystniejszego kompromisu. W będącej przedmiotem niniejszych rozważań sytuacji dochodzi do konfliktu pomiędzy wartością, jaką jest niezakłócony i prawidłowy rozwój dziecka, a wolnością wypowiedzi, w ramach której mogą być legalnie głoszone treści promujące tzw. pedofilię pozytywną.

Wypracowanie stosownego rozwiązania w tym wypadku powinno odbyć się poprzez treść art. 31 par. 2 konstytucji, który przewiduje możliwość ograniczenia wolności, w tym wypadku słowa z uwagi na moralność publiczną oraz wolności i prawa innych osób. W przedstawionym zakresie wolność słowa powinna ustąpić przed dobrem dziecka, w następstwie czego państwo ma legitymację do ingerencji w swobodę wypowiedzi.

Potrzeba zwalczania rozwijającego się zjawiska, jakim jest promowanie i akceptacja kontaktów seksualnych z dziećmi, jest wystarczającym powodem, aby mogło dojść do ograniczenia swobody wypowiedzi. Takie działania znajdują również uzasadnienie w treści art. 10 ust. 2 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

W sprawie Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii zapadł wyrok, który uznawany jest za fundament we współczesnym rozumieniu i interpretacji swobody wypowiedzi. Orzeczenie to, podnosząc wolność słowa do rangi podstawowej zasady państwa demokratycznego, jednocześnie uświadomiło, że wartość ta podlega również ograniczeniom, chociażby z uwagi na ochronę moralności i praw innych ludzi. Krytycy penalizacji propagowania lub pochwalania zachowań o charakterze pedofilskim podnoszą również, że może w ten sposób dochodzić do ingerencji w wolność działalności artystycznej.

Wolność małoletnich od zachowań mogących wpłynąć destrukcyjnie na ich dalsze życie, a co za tym idzie przyznanie im prawa do szczęśliwego i niezakłóconego rozwoju psychofizycznego, stanowi próg ograniczający niczym nieskrępowaną ekspresję artystyczną. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że wolność twórczości artystycznej nie ma charakteru absolutnego: „Dzieła sztuki, które naruszają konstytucyjnie zagwarantowany porządek, podlegają ograniczeniom nie tylko wówczas, gdy istnienie samego państwa lub konstytucji jest zagrożone. W o wiele większym stopniu musi, we wszystkich innych przypadkach, gdy inne konstytucyjne dobra stoją w sprzeczności z wykonywaniem wolności sztuki, zostać znaleziony stosunkowy kompromis przeciwnych, równorzędnych, konstytucyjnie chronionych interesów w celu ich optymalizacji”.

W świetle art. 4 francuskiej Deklaracji praw człowieka i obywatela: „Wolność polega na możności czynienia wszystkiego, co nie szkodzi drugiemu”. Zatem argument o rzekomym niekorzystnym wpływie zakazu promowania pedofilii na działalność artystyczną jest chybiony. Nie można dokonywać nadinterpretacji wagi wolności działalności artystycznej, gdyż nie jest ona absolutna. Jej granice wyznacza przede wszystkim godność człowieka, w tym małoletniego.

Artysta powinien, jak każdy innych człowiek, sprawować samokontrolę nad swoją ekspresją publiczną, tak aby nie naruszać praw lub wolności innych osób. Podkreślić należy, że próby tworzenia obrazu pedofilii jako zjawiska mogącego mieć rzekomo pozytywną stronę powinny być jednoznacznie uznane za niedopuszczalne i karalne.

Autor jest doktorem prawa i prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanym do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury