W ostatnią środę nie odbyło się ważne dla tysięcy frankowiczów, dla rozliczania umów frankowych, posiedzenie siedmiu nowych sędziów Izby Cywilnej SN do rozpatrzenia pytania prawnego trójki starych sędziów SN: czy przy liczeniu wzbogacenia banku uwzględniać nominalną wysokość rat czy też ich oprocentowanie. Sprawa spadła z wokandy (nie wiadomo, na jak długo), bo pełnomocnik banku złożył wniosek o przeprowadzenie testu niezależności owych siedmiu sędziów z tej sprawy z powodu ich powołania na nowych zasadach ustalonych przez PiS.
To okazja do spojrzenia na te testy jeszcze raz, czy nie są nadużywane. Procedura stosowana jest już dość długo (miała załagodzić spór o te nominacje), pewnie większość tych sędziów była testowana z różnym skutkiem. Nie przewiduje ona jednak pozbawiania sędziego urzędu (i słusznie), nie słyszałem też, by po testach jakiś sędzia odszedł z zawodu. Mogą więc orzekać w kolejnych sprawach.
Czytaj więcej
Część przepisów nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym z 13 stycznia narusza konstytucję – orzekł 11-osobowy skład Trybunału w odpowiedzi na wniosek Prezydenta RP o kontrolę prewencyjną noweli. Miała być kompromisem z Brukselą i sposobem na uzyskanie wypłat z KPO.
Już półtora roku temu pisałem w tym miejscu („Żeby testy nie zakorkowały sądów”), że nie trzeba ani tysięcy testów, ani dwuinstancyjnych postępowań przed wieloosobowymi składami, jakich nie ma nawet w bardzo ważnych procesach. Jeżeli już ma być ten test, to należałoby go maksymalnie uprościć i skrócić: ograniczyć do sędziów najwyższego szczebla: SN i NSA, i do jednej instancji oraz co najwyżej trzyosobowego składu orzekającego. I ograniczyć możliwość ich powielania, tym bardziej że od dawna jest przecież procedura występowania o wyłączenie sędziego z danej sprawy, kiedy jest choćby cień wątpliwości, że może nie być bezstronny.
Nie wiem, kiedy spór o nominacje sędziowskie zostanie rozwiązany, można jednak oczekiwać od sędziów, że nie nabiorą się na testy pozorne, zmierzające do przedłużenia postępowania. Są zresztą adwokaci, którzy mają wiele spraw, a nie składają takich wniosków, choć trafiają na tych samych sędziów. Więc problem może w niektórych przypadkach nie jest w sędziach, ale w składających wniosek?
Nie wiem, czy sędziowie są w stanie temu zaradzić, ale chyba mogą problem ograniczyć. Częste np. wnioski o przetestowanie sędziego lub sędziów w danej sprawie i przedłużanie spraw wymagają bacznej uwagi sędziów, czy, choć formalnie dopuszczalne, nie stanowią nadużycia prawa.