Według u.s.p. minister sprawiedliwości, występując do kolegium sądu o opinię w sprawie odwołania prezesa sądu, może zawiesić prezesa albo wiceprezesa sądu w pełnieniu czynności (art. 27 §§ 2 i 3). Gdy zatem minister zamierza odwołać prezesa danego sądu, zwraca się o opinię do kolegium sądu okręgowego lub apelacyjnego. Zamiar odwołania wraz z uzasadnieniem musi mieć formę pisemną. Gdy opinia kolegium jest negatywna, minister, podtrzymując swój zamiar, może wystąpić do KRS.

Zawieszenie prezesa w pełnieniu jego czynności jest natomiast samodzielnym uprawnieniem ministra. Nie wymaga się tu uzyskania żadnej opinii ani podawania uzasadnienia i przyczyn tej decyzji. Wydaje się, że w zamierzeniu ustawodawcy zawieszenie prezesa sądu, gdy uruchomiona została procedura związana z jego odwołaniem z pełnionej funkcji, miało być swoistym zabezpieczeniem interesu publicznego.

Czytaj więcej

Bodnar odwołuje prezesów Sądu Apelacyjnego w Krakowie

Podejrzewam, że chodziło tu o zabezpieczenie dobra wymiaru sprawiedliwości, gdy osoba pełniąca funkcję prezesa sądu dopuściła się jakiegoś szczególnego występku lub ujawnił się czyn powodujący, że powinna być ona w trybie natychmiastowym odsunięta od możliwości wykonywania obowiązków prezesa.

Waga okoliczności

Zawieszenie powinno zatem dotyczyć tylko sytuacji nagłych i rażących (np. ujęcia prezesa na popełnieniu przestępstwa lub ujawnienia jego skandalicznych, nieobyczajnych zachowań czy stwierdzenia poważnej choroby psychicznej itp.). W takiej bowiem sytuacji istnieje ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości konieczność natychmiastowego uniemożliwienia mu dalszego wykonywania jego obowiązków i uchronienia danego sądu przed negatywnymi konsekwencjami jego działania.

Jeśli zaś takiego rodzaju okoliczności nie zachodzą, to uważam, że nie ma podstaw do sięgania po tak restrykcyjny środek jak zawieszenie. Ma ono bowiem poważne konsekwencje. Prezes nie tylko nie może wykonywać swoich czynności, a w szczególności kierować sądem, ale jest także w swoisty sposób napiętnowany w oczach opinii publicznej.

Obywatele mogą bowiem odnieść wrażenie, że ma on coś na sumieniu, skoro minister musiał go natychmiastowo zawiesić w obowiązkach. Jest to tym bardziej stygmatyzujące, że dotyczy sędziego, którego ma cechować przecież nieposzlakowana opinia i który w swoim postępowaniu ma się kierować zasadami godności i uczciwości. Brak uzasadnienia decyzji o zawieszeniu daje też pożywkę różnym spekulacjom i pomówieniom. Dlatego uważam, że minister powinien sięgać po ten środek zapełnienie wyjątkowo, i to właśnie w nagłych i szczególnych sytuacjach. Jest to bowiem uprawnienie wyjątkowo dotkliwie ingerujące nie tylko w dobra osobiste prezesa, ale także w niezależność sądów jako trzeciej władzy.

Do kiedy zawieszenie?

Ustawodawca, wprowadzając instytucję zawieszenia prezesa sądu w jego czynnościach, nie określił w żaden sposób, do kiedy ma ono trwać. Otwiera to pole do różnych interpretacji. Podnoszone są poglądy, że zawieszenie jest w art. 27 u.s.p. funkcjonalnie związane z zamiarem dokonania odwołania prezesa, więc nie powinno trwać dłużej niż postępowanie w tym przedmiocie.

Innymi słowy brak możliwości odwołania prezesa sądu przez ministra w sytuacji opisanej w art. 27 powinien powodować z mocy prawa upadek zawieszenia. Nie ma bowiem potrzeby dalszego jego trwania, jeśli nie może dojść do odwołania prezesa, gdyż kolegium sądu i Krajowa Rada Sądownictwa wyraziły negatywną opinię. Pojawiają się też poglądy, że zawieszenie powinno upadać już w momencie, gdy kolegium sądu wyrazi negatywną opinię o zamiarze odwołania prezesa sądu.

Wynika to z faktu, że zwrócenie się przez ministra do KRS nie jest jego obowiązkiem, lecz uprawnieniem, z którego nie musi korzystać. Nie ma on także żadnego ustawowego terminu na wystąpienie z wnioskiem do KRS, co oznacza, że mógłby właściwie w nieskończoność utrzymywać stan zawieszenia prezesa. Wydaje się, że jest to nie tylko sprzeczne z logiką, ale także stanowiłoby oczywiście nadmierną ingerencję władzy wykonawczej w niezależność sądownictwa. Takie zastosowanie instytucji zawieszenia byłoby niewątpliwie nadużyciem prawa. Ponadto nie dałoby się pogodzić go nie tylko z istotą tej nadzwyczajnej instytucji, ale też i ze zdrowym rozsądkiem. Można by też podnieść, że stanowiłoby ono naruszenie konstytucyjnej zasady niezależności władz.

Sposób zakwestionowania

Podsumowując, można więc stwierdzić, że ustawodawca poprzez lapidarne uregulowanie instytucji zawieszenia prezesa sądu w jego czynnościach dał władzy wykonawczej nadmierny środek bezpośredniego oddziaływania na kierownictwo sądu, a przez to na funkcjonowanie danego sądu, okręgu lub apelacji.

Powstają przy tym pytania, czy istnieje możliwość zakwestionowania tego zawieszenia przed sądem. Przepisy ustawy wprost o tym nie stanowią. Kwestia ta nie jest jednak jednoznaczna. Przypomnieć bowiem warto, że według art. 89 § 2 u.s.p. w sprawach o roszczenia ze stosunku służbowego sędziemu przysługuje droga sądowa. Prezes sądu, którego zawieszono w pełnieniu czynności, mógłby zatem chyba wystąpić do sądu pracy z żądaniem uchylenia tego zawieszenia jako nieuzasadnionego i naruszającego jego uprawnienia wynikające z powołania do pełnienia funkcji prezesa.

Można by też zastanawiać się nad powództwem o ustalenie, że zawieszenie to upadło w momencie podjęcia przez kolegium sądu uchwały o negatywnej opinii w przedmiocie odwołania prezesa. Byłaby to z pewnością precedensowa sprawa, ale przecież w ostatnich latach takich nie brakowało. Przy czym zastosowanie testu Eskelinera pozwalałoby, moim zdaniem, na zakwalifikowanie takiej sprawy o ustalenie jako sprawy o charakterze cywilnym w rozumieniu art. 6 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

Ponadto również w interesie publicznym byłoby wyjaśnienie wątpliwości, czy zawieszenie prezesa sądu jest zasadne. W taki sposób można by też wzmocnić zaufanie obywateli do funkcjonowania sądu, które nie może opierać się jedynie na arbitralnych decyzjach organów pochodzących z politycznego nadania.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Kielcach, członkiem Zrzeszenia Sędziowie RP