Trwająca już siódmy rok wewnętrzna wojna sędziów nie ustaje. Ataki przybierają nawet na sile. Przeciwnicy nowych sędziów zyskali bowiem sprzymierzeńców w postaci szefa prokuratorów oraz ministra sprawiedliwości.
Obserwując ostatnie miesiące w sądownictwie, można łatwo zauważyć, że zamiast faktycznych reform mamy tylko igrzyska i narastający konflikt między sędziami. Trwa też wymiana kadry zarządzającej według hasła: teraz wchodzą nasi. Obecnie prezesem sądu lub przewodniczącym wydziału może zostać jedynie wyznawca tych samych poglądów co pan minister, inne kryteria już się nie liczą. Ani zdolności organizacyjne, ani kompetencje nie są ważne, liczy się tylko legitymacja partyjna. Wszyscy mający inne poglądy niż kierownictwo ministerstwa są bezpardonowo atakowani i hejtowani, czasami w sposób naruszający nie tylko dobra osobiste, ale i elementarne poczucie kultury.