Pomruki kwestionowania sędziów nie ustają. Wciąż słychać zapowiedzi kolejnych czystek i eksterminacji. Tak wynika z mediów i doniesień środowiskowych, niemniej nie ustaje tytaniczna praca tysięcy sędziów, asesorów i referendarzy, dzięki którym system wymiaru sprawiedliwości jeszcze funkcjonuje.

Ta praca związana z realnym wymierzeniem sprawiedliwości i próbą rozpoznania wpływających spraw w rozsądnym terminie jest zupełnie niedoceniana i jakby niezauważana przez media, które są skupione na kolejnych ekscesach orzeczniczych, wypowiedziach rożnych dziwaków i wymianie kadry zarządzającej.

Tak, zwłaszcza wymiana kadry prezesowskiej w sądach budzi emocje. Dobór na te stanowiska ulubieńców obecnej władzy czy też po prostu karierowiczów, jak twierdzą inni, odbywa się przy jednoczesnym obrzucaniu kalumniami i pomówieniami dotychczasowych prezesów. Schemat jest zawsze ten sam, a MS samowolnie obsadza się w roli autorytetu moralnego i udaje, że ma uprawnienia do oceny zasad etycznych i godności sędziów. Trochę to straszne, a trochę niepoważne, że organ państwowy uzurpuje sobie prawo do ocen moralnych mimo braku odpowiednich kompetencji. W swoich komunikatach systematycznie zaś narusza dobra osobiste sędziów, z którymi się nie zgadza.

Segregacja sędziów

A tymczasem w sądach trwa mozolna praca i daremne próby opanowania wpływu spraw. Ubywa systematycznie sędziów, a narasta ilość spraw, co jednoznacznie skutkować będzie ogromnymi opóźnieniami w rozpoznaniu tysięcy pozwów czy aktów oskarżenia. Na domiar złego słyszę, że w niektórych sądach nowi prezesi, próbując wykazać się wobec swego zwierzchnika, poprzez zmiany podziałów czynności chcą odsunąć nowych sędziów od orzekania w podstawowych kategoriach spraw. Dzieje się tak zwłaszcza w wydziałach karnych niektórych sądów apelacyjnych i okręgowych. Dochodzi ponoć do prób tworzenia swoistych sekcji (gett), w których mają być zgromadzeni nowi sędziowie.

Czyżby chodziło o sprawność postępowania lub względy merytoryczne? Ależ skąd. Wygląda to na próbę obsadzenia wydziałów karnych sędziami przychylnymi obecnej władzy, wyznającymi ten sam światopogląd co obecny rząd. A przecież sędziowie powinni być apolityczni i bezstronni. Przydział spraw do rozpoznania poszczególnym sędziom powinien odbywać się według systemu losowego. Dlatego słysząc o próbach wprowadzania swoistej segregacji sędziów, można obawiać się, czy nie dojdzie tu również do manipulacji przydziałem spraw i zaburzenia ich losowego przydziału. Z pewnością jednak takie działania nie przyczynią się do polepszenia sytuacji w sądownictwie i skutkować będą chaosem organizacyjnym, nierównomiernym obciążeniem sędziów i dalszym wydłużeniem postępowań.

Problem biegłych

Na pracę sądów oprócz braku świeżej krwi sędziowskiej negatywnie wpływa ciągle większy niedobór biegłych sądowych. Wprawdzie już kilka miesięcy temu pojawiały się zapowiedzi nowej ustawy dotyczącej tego zagadnienia, ale na zapowiedziach się skończyło. Kwestia ta jest zresztą bardzo trudna do rozwiązania. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o stawki wynagrodzenia biegłych. Najistotniejsza jest tu niechęć specjalistów do współpracy z sądami oraz zbyt mała ich ilość. Z własnej praktyki obserwuję to zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o biegłych lekarzy. Systematycznie się wykruszają, rezygnują z bycia biegłym sądowym, niektórzy odchodzą na emeryturę, a inni mają wystarczająco dużo swoich zajęć zawodowych.

Niektórych specjalistów, jak np. lekarzy ortopedów czy neurologów, zaczyna dramatycznie brakować w całym kraju. Sądy rozpaczliwie poszukują ich w innych okręgach, wysyłając po kraju odezwy w nadziei, że jakiś lekarz podejmie się sporządzenia opinii. Generalnie jest coraz gorzej. Coraz częściej osoby starsze, schorowane, starające się np. o rentę z tytułu niezdolności do pracy muszą czekać po dziesięć miesięcy na termin badania przez biegłego. A ile będą czekać na zakończenie sprawy? Z czego mają w tym okresie żyć?

Takich spraw są tysiące i kolejka stale się wydłuża. Jeżeli nic się nie zmieni, to jeszcze kilkanaście miesięcy i cały system zupełnie się zakorkuję. Nie widzę niestety żadnych realnych ruchów ze strony rządzących, aby ten problem rozwiązać.

Nowi prezesi i urzędnicy ministerialni powoli obrastają w tłuszcz, zamiast podejmować działania i skutecznie poszukiwać biegłych oraz zachęcać specjalistów do nawiązania współpracy z sądami.

O zgrozo, z zapowiedzi nowych regulacji wynika, że główną uwagę skupia się tu nie na pozyskaniu biegłych, ale na kryteriach doboru specjalistów i ustaleniu, kto ma oceniać kandydatów na biegłych. Owszem, jest to ważne, ale w żaden sposób nie rozwiąże to problemu ogromnego niedoboru biegłych, a nawet zniechęci potencjalnych kandydatów do podejmowania starań.

Rozczarowanie

Myślę, że wielu zwolenników lub sympatyków obecnej władzy, których nie brakuje wśród sędziów, powoli już dostrzega, że poza zmianami personalnymi i szczuciem jednych sędziów na drugich nie dokonano faktycznie żadnych zmian. Żadnych reform, które mogłyby pomóc zwykłym sędziom w ich codziennym trudzie i zarazem spowodować przyśpieszenie rozpoznawanie spraw.

A tyle było szumnych słów i frazesów. Powołano tyle komisji i zespołów o pięknych nazwach. Tylu przyjaciół królika znalazło w nich zatrudnienie i stały dochód. A wszystko bezowocnie. Czyli jest, jak jest, a będzie jeszcze gorzej. Dlatego też należy docenić i pochwalić trud zwykłego sędziego, który na pierwszej linii próbuje jeszcze ratować upadający system i samotnie stawia czoło niezadowoleniu rozgoryczonych obywateli.

Autor jest sędzią Sądu Okręgowego w Kielcach, członkiem Zrzeszenia Sędziowie RP