„Rzeczpospolita" dotarła do ostatecznej wersji projektu ustawy powołującego do życia nowe pracownicze plany kapitałowe, którego Ministerstwo Rozwoju ciągle nie opublikowało. Do tej pory propozycje nowych przepisów przedstawiano jedynie w formie krótkiego komunikatu.

Ostatecznie pierwsze składki na PPK zostaną zapłacone po 1 stycznia 2019 r. od wynagrodzeń zatrudnionych w spółkach powyżej 250 pracowników.

Co ważne, nowa ustawa bardzo szeroko definiuje pojęcie osoby zatrudnionej. Przewiduje ona, że nowe składki będą płacili wszyscy zatrudnieni, od których wynagrodzeń odprowadzane są składki ZUS. Chodzi tu zarówno o osoby zatrudnione na etatach, jak i osoby pracujące na podstawie umowy-zlecenia oraz chałupników, członków rolniczych spółdzielni produkcyjnych i spółdzielni kółek rolniczych, członków rad nadzorczych. Automatyczne przystąpienie do nowego systemu obejmie jednak tylko osoby wieku od 19 do 55 lat. W przypadku osób starszych, w wieku od 56 do 70 lat, odkładanie dodatkowych pieniędzy na przyszłość będzie się odbywało wyłącznie na wniosek zainteresowanego.

– Takie jednakowe traktowanie pracowników na etatach i osób zatrudnionych na zleceniach to przejaw najnowszego trendu zbliżania warunków zatrudnienia obu tych grup – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.

Dobra wola firmy

Z projektu wynika, że obowiązkowa składka wyniesie 2 proc. po stronie zatrudnionego i 1,5 proc. po stronie jego pracodawcy. Dodatkowe obciążenia mają być ponoszone ze środków każdej ze stron. Oznacza to obniżkę wynagrodzenia zatrudnionego pracownika czy zleceniobiorcy o 2 proc. i obciążenie budżetu pracodawcy dodatkowym kosztem w wysokości 1,5 proc. jego wynagrodzenia.

Projekt przewiduje możliwość dodatkowego oszczędzania w wysokości 2 proc. wynagrodzenia po stronie zatrudnionego i 2,5 proc. po stronie pracodawcy. Decyzja w sprawie podwyżki składki płaconej do PPK powyżej obowiązkowego minimum będzie jednak należała do każdej ze stron oddzielnie. Jeśli więc pracownik zdecyduje się na większe potrącenie ze swojego wynagrodzenia, nie będzie to pociągało za sobą obowiązku podobnej dopłaty ze strony pracodawcy. Projekt mówi jedynie o tym, że jeśli pracodawca zdecyduje się płacić wyższą składkę na PPK zatrudnionego, przy ustalaniu wysokości tej dopłaty może wziąć pod uwagę staż pracy danej osoby w firmie.

Kara za zniechęcanie

W myśl projektu tylko pracownik będzie mógł zawiesić obowiązek płacenia składki na PPK. Wtedy pracodawca także nie będzie musiał płacić swojej części. Aby zabezpieczyć zatrudnionych przed nakłanianiem ich przez pracodawców do rezygnacji z płacenia dodatkowych składek, ustawa przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do dwóch lat. Jakakolwiek próba ingerencji pracodawcy w decyzję pracownika w tym zakresie może więc być dla niego bolesna.

– Pytanie, jak po zmianach będzie traktowana zwykła informacja ze strony pracodawcy, że jak pracownik zrezygnuje z płacenia składek na PPK, to po prostu zarobi więcej pieniędzy – zastanawia się Kozłowski.

Program wyklucza plan

Co ważne, nowe przepisy przewidują też możliwość uniknięcia obowiązku założenia PPK. Będzie to możliwe wyłącznie w firmie, która przed wejściem ustawy o PPK w życie miała już u siebie pracowniczy program emerytalny. W ostatnich miesiącach wiele firm rozważało założenie PPE tylko po to, by uniknąć obowiązków wynikających z nowej ustawy.

– Z założeniem PPE byłbym jednak ostrożny i rekomenduję poczekać na opublikowanie projektu, a najlepiej poczekanie do wersji przepisów, która zostanie uchwalona przez parlament – mówi dr Marcin Wojewódka, radca prawny, partner w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.

Poza tym rząd zadbał o to, by oszczędzanie w PPE nie było tańsze niż PPK. Z nowych obowiązków będą zwolnieni tylko ci przedsiębiorcy, którzy odprowadzają na PPE składki w wysokości co najmniej 3,5 proc wynagrodzeń pracowników.

etap legislacyjny: przed przyjęciem przez rząd

Marek Kowalski - prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich

Automatyczny zapis zatrudnionych do Pracowniczych Planów Kapitałowych to nie tyle zachęta, ile skuteczny środek na skłonienie naszych rodaków do dodatkowego oszczędzania. Doświadczenia z ostatniej reformy OFE oraz z innych krajów pokazują, że to zabieg dosyć skuteczny. Powinien jednak być także korzystny dla przyszłych emerytów. PPK w założeniu powinny gwarantować wyższą stopę zastąpienia dla obecnych 20-, 30- i 40-latków. Z perspektywy pracodawców oczywiście im wyższe składki, tym wyższe obciążenia kosztów pracy – trudno więc nam chwalić wysokie koszty. Kierując się jednak zasadą solidaryzmu społecznego, możemy przyjąć, że obecna propozycja rządowa jest do przyjęcia. Dobrze, że nowe regulacje obejmą także osoby zatrudnione w sektorze finansów publicznych. Nie ma podstaw do różnicowania pracowników ze względu na sektor, w którym działają.