O tym, że raz poświadczony druk ZUS może sam zakwestionować, przekonała się pani Ewa, właścicielka firmy zatrudniającej opiekunów osób starszych.

Od 2006 r. delegowała zleceniobiorców do Niemiec, ale składki opłacała za nich w Polsce. To prawda, że delegowany pracownik powinien być zarejestrowany w systemie ubezpieczeń społecznych państwa, w którym wykonuje pracę. Tam też należy opłacać za niego składki. Od tej zasady jest jednak wyjątek.

Składki można opłacać w Polsce, pod warunkiem że delegowany będzie za granicą pracować krócej niż 24 miesiące i nie będzie to zastępstwo. Wysyłający musi też m.in. udowodnić, że znaczną część działalności prowadzi w kraju i tu uzyskuje 25 proc. obrotu. Jeżeli spełnia te wymagania, ZUS poświadcza mu formularz A-1 uprawniający do oskładkowania w Polsce.

W przypadku pani Ewy oddział ZUS w Szczecinie w 2012 r. wycofał wystawiane w latach 2006–2011 formularze A-1. Informację o tym wysłał do niemieckiego organu.

Wcześniej przed wydaniem każdego poświadczenia ZUS skrupulatnie sprawdzał całą dokumentację – księgę przychodów i rozchodów, listy pracowników delegowanych i ich umowy, kontrakty zawierane z zagranicznymi i polskimi kontrahentami i na tej podstawie potwierdzał prawo do opłacania składek w Polsce składek. Co więcej, informował, jak to robić prawidłowo. A w 2010 r. na wniosek niemieckiego organu rentowego potwierdził prawo do polskiego oskładkowania.

500 tys. euro wynosi w Niemczech kara za nieopłacanie składek na ubezpieczenia społeczne

– Nie można po latach kwestionować formularzy na podstawie dokumentów będących podstawą do ich wydania – uważa pani Ewa. Na dodatek ZUS odebrał jej prawo do obrony. Formularze zakwestionował bowiem nieformalnie, bo bez wydania stosownej decyzji.

– Do tej pory nie otrzymałam decyzji, chociaż od kontroli minęło już półtora roku.  Nie mogę więc się odwołać do sądu, by sprawdzić prawidłowość działania ZUS – twierdzi pani Ewa.

Jacek Kwiatkowski, poseł Ruchu Palikota, poprosił o wyjaśnienie sprawy. Zbigniew Deredziuk, prezes ZUS, poinformował go, że wszczęto postępowanie zmierzające do wydania decyzji o wyłączeniu z ubezpieczeń społecznych w Polsce pracowników tej firmy ze względu na niedozwolone zastępowanie pracowników.

– W 2010 r., kiedy ZUS weryfikował poprawność wystawianych druków A-1 na wniosek strony niemieckiej, nie stawiał takich zarzutów – mówi właścicielka firmy. Jak widać, raz wystawiony formularz, a nawet późniejsza jego weryfikacja, nie daje przedsiębiorcy 100 proc. pewności, że ZUS w przyszłości ich nie zakwestionuje – dodaje.

Z tytułu unikania niemieckiego ubezpieczenia przedsiębiorcy grozi kara w wysokości 500 tys. euro i 10 lat więzienia. Istnienie jej firmy jest zagrożone. Sprawa dotyczy około 200 osób, które przez siedem lat były delegowane do Niemiec, a którym ZUS odmawia uzbieranego stażu składkowego za ten czas.