Znają się od dawna. Równie długo szukali pomysłu na własny biznes. Podsunął go im Amerykanin Earl Dodd, prywatnie mąż koleżanki, którą znali jeszcze z harcerstwa.
– Earl pracował w IBM, gdzie zajmował się przewidywaniem, w którą stronę będzie się rozwijała technologia. Doskonale wiedział, że trójwymiarowa grafika komputerowa to bardzo przyszłościowy kierunek. Zaszczepił nas tym tematem. Uznaliśmy, że warto spróbować – tak opisuje początki i3D Arkadiusz Patryas, wiceprezes i największy akcjonariusz gliwickiej spółki. Jest jednym z dwóch, oprócz Jacka Jędrzejowskiego, założycieli i3D. Earl Dodd był z kolei, co zresztą można przeczytać na stronie internetowej firmy, duchowym inspiratorem jej powstania. Niemniej jego żona Halina Dodd jest znaczącym akcjonariuszem spółki.
Globalne aspiracje
Patryas przyznaje, że początki i3D nie były łatwe. – Od razu przyjęliśmy założenie, że budujemy spółkę, która będzie działała globalnie. To wymuszało spore inwestycje, które były kosztowne – mówi. Dlatego do akcjonariatu firmy dołączali kolejni udziałowcy, w tym Secus Private Equity i BZ WBK Inwestycje. W połowie 2011 r. i3D zadebiutowało na NewConnect.
Gliwicka spółka, żeby promować swoje rozwiązania, musiała stworzyć centrum pokazowe. Spore nakłady pochłonęła też edukacja pracowników. Spółka musiała wysyłać informatyków na Zachód, żeby szkolili się z technologii 3D. Firma zadbała o ich stały dopływ. Działa na terenie kampusu Politechniki Śląskiej. – To zapewnia nam bliskie kontakty z kadrą naukową i najlepszymi studentami – tłumaczy Patryas.
Cenna referencja
Według niego kołem zamachowym w rozwoju i3D było pozyskanie prestiżowego klienta, jakim był największy koncern petrochemiczny z Arabii Saudyjskiej – Saudi Aramco. Korzystając z aplikacji stworzonej w Gliwicach, przeprowadza symulacje działania maszyn w danym środowisku geologicznym.
– Nie był to duży kontrakt (jego wartość wyniosła kilkadziesiąt tysięcy dolarów – red.), otworzył nam jednak drzwi do innych przedstawicieli branży „oil & gas" – podkreśla Patryas. Obecnie klientami i3D są również BP czy Exxon Mobile.
Wcześniej z usług polskiej spółki korzystał też Boeing, który zamówił trójwymiarowe prezentacje swoich samolotów. Jej klientem było też Maritime Museum z siedzibą w Hongkongu, dla którego firma stworzyła wielkoformatową instalację jednego z dzieł, które nie jest udostępniane zwiedzającym w oryginale.
Azja i Ameryka Północna to dwa strategiczne kierunki, w których chce się rozwijać i3D. Dlatego uruchomiła m.in. oddział w amerykańskim Houston, gdzie centrale ma wiele firm petrochemicznych.
– Chcemy mieć też lokalnych partnerów w Arabii Saudyjskiej, Hongkongu i Norwegii – zapowiada Patryas. Już obecnie sprzedaż eksportowa stanowi ponad połowę obrotów i3D.
Gliwicka firma, która zatrudnia dziś niemal 60 osób, zamierza w przyszłości skupić się na tworzeniu aplikacji w oparciu o własne, stworzone dużym nakładem sił i pieniędzy, środowisko programistyczne Quazar 3D. Na tej bazie chce też zbudować pakiet gotowych produktów, jak wirtualne lustra, symulatory maszyn czy programy szkoleniowe, które będą gotowe do sprzedaży na rynkach globalnych.
Opinia:
Agnieszka Skala | Politechnika Warszawska, Spin Szkoła Przedsiębiorczości Innovation Nest
Historia i3D to klasyka gatunku: ciekawy pomysł, właściwy czas, rosnąca branża i to, co najważniejsze: znakomity zespół założycielski. Do tego zaawansowane technologie i bliskie związki ze światem nauki, czyli klasyka gatunku w wydaniu amerykańskim. Przemyślane i udane pozyskanie pierwszego zlecenia owocuje zainteresowaniem klientów, do których inne firmy próbują się dostać latami. Następnie koncentracja na konkretnej branży (paliwowej), rozwój organizacji, filia w Houston i ekspansja kapitałowa poprzez New Connect. Ale w tej firmie dzieje się coś jeszcze bardziej interesującego, zgodnego z narastającym trendem. Otóż przedsiębiorstwo produkujące dotąd „na zlecenie" zaczyna rozwijać własny produkt – autorskie oprogramowanie. Kluczowy jest zasięg dostrzeżonego rynku i to, na ile musimy sami go stworzyć i wyedukować – co bywa kosztowne. Na szczęście rynek oprogramowania jest globalny, ponieważ język informatyki to język uniwersalny.
Pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa
Rynek publiczny służy kojarzeniu ciekawych firm z inwestorami, którzy są gotowi powierzyć im pieniądze na rozwój. NewConnect to platforma (część GPW), która powstała kilka lat temu z myślą, aby notować na niej niewielkie, innowacyjne spółki, które są zbyt małe, żeby trafić na główny parkiet. Obecnie na NewConnect można handlować akcjami ponad 400 firm. Ich znaczną część stanowią, tak jak i3D, niewielkie spółki technologiczne. Wokół tego rynku działa też grupa autoryzowanych doradców, którzy pomagają potencjalnym debiutantom w znalezieniu nabywców na oferowane przez nich akcje oraz w poruszaniu się na rynku publicznym. Notowanie na NewConnect wiąże się oczywiście z pewnymi obowiązkami informacyjnymi, które jednak nie są tak dotkliwe jak w przypadku głównego rynku.