Formalnie rzecz biorąc, jest to projekt zmiany niektórych ustaw w związku z rozwojem e-administracji. Jak jednak opisywaliśmy w ubiegłym tygodniu w „Rzeczpospolitej”, rząd wpisał tam obowiązek dla biegłych rewidentów, by przekazywali do Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego wszystkie dokumenty z audytu w firmach. Umożliwiłoby to Agencji oraz dwunastu innym rządowym instytucjom bezpośredni wgląd w najściślej chronione tajemnice firm, takie jak marże, warunki dostaw, siec powiązań biznesowych czy plany inwestycyjne.

Przeciwko tym planom ostro zaprotestowała Rada Przedsiębiorczości. Nazwała je próbą wprowadzenia e-inwigilacji i uznała za zagrażające atrakcyjności inwestycyjnej Polski. „Rodzi się pytanie, po co Agencji dostęp do zarchiwizowanych zleceń sprzed niemalże ostatniej dekady. To nie usprawni żadnego procesu nadzorczego, do realizacji którego powołana jest PANA” – napisała Rada, nawiązując do obowiązku dostarczenia akt badania firm także z ostatnich ośmiu lat.

Po tak zdecydowanym proteście Ministerstwo Cyfryzacji zapowiedziało modyfikację projektu. Jak deklarował minister Janusz Cieszyński, wciąż istnieje potrzeba gromadzenia raportów biegłych rewidentów, ale ma je przechowywać ich samorząd, a dostęp do takiej bazy powinien zależeć od zgody sądu. Zmiana ma być dokonana rządową autopoprawką do projektu lub osobnym projektem poselskim (na razie taki dokument się nie pojawił).

Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że centralna baza raportów audytorskich jest potrzebna do zwalczania oszustw, w tym piramid finansowych.

– Taki zbiór jest potrzebny, chociażby dla przypadków, w których akta biegłego rewidenta zniknęły razem z jego firmą – uzasadniał minister Cieszyński.

Nowe podejście rządu wciąż nie zadowala biegłych rewidentów ani przedsiębiorców. Wskazują oni, że tworzenie podobnej elektronicznej bazy – niezależnie od tego, w którym miejscu – może być łakomym kąskiem dla hakerów. Przedsiębiorcy zwracali uwagę, że taką bazą mogą się zainteresować nie tylko bezpośredni konkurenci firm, których dane z audytu w niej się znalazły. Pewne sektory strategiczne dla państwa, np. energetyczny i zbrojeniowy, mogą być bowiem obiektem zainteresowania krajów nieprzyjaznych Polsce, w tym Rosji czy Białorusi.

Etap legislacyjny: przed pierwszym czytaniem w Sejmie