Okolice Grójca to zagłębie sadownicze. Niemal trzy lata temu stały się także miejscem narodzin współczesnego polskiego cydru wytwarzanego naturalnymi metodami. Stworzyli go w Ignacowie Tomasz Porowski oraz Marcin Hermanowicz. W kwietniu tego roku na rynek trafiła druga partia cydru.

Marka w pierwszej kolejności pojawiła się w lokalach i sklepach w Warszawie. Dziś można kupić ją także m.in. w Krakowie, Lublinie i Łodzi.

– W najbliższym czasie chcielibyśmy zwiększyć sprzedaż w Poznaniu, interesują nas także Trójmiasto i Wrocław – mówi Tomasz Porowski.

Naturalnie, więc drogo

W sklepach mała butelka Cydru Ignaców kosztuje 9–10 zł. Tak wysoka cena to efekt wysokich kosztów produkcji. Trunek spod Grójca wytwarzany jest w małych ilościach wyłącznie ze świeżego, tłoczonego soku jabłkowego. Produkcja zaczyna się jesienią. Następnie trunek dojrzewa, aby wiosną trafić do butelek.

Tomasz Porowski, z zawodu prawnik, wpadł na pomysł, aby produkować cydr, na początku 2010 r. Szukając w internecie danych o jabłkowych alkoholach, natrafił na informacje o badaniach prowadzonych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Studenci z koła naukowego Wydziału Technologii Żywności interesowali się tym, jakie krajowe jabłka najlepiej nadają się do produkcji cydru. Porowski zaproponował im pomoc przy poszukiwaniach najciekawszych odmian. Jak wspomina, inspirujący był dla niego także wyjazd w okolice brytyjskich miast Gloucester i Hereford, gdzie od wieków wytwarza się alkohol z jabłek. Tamtejsi producenci podpowiedzieli mu m.in., co zrobić, by nie wydawać zbyt wiele, startując z działalnością.

Bogatszy w doświadczenia wrócił do Polski i przedstawił plan produkcji cydru sadownikowi Marcinowi Hermanowiczowi. Jego rodzina od ponad 180 lat zajmuje się produkcją owoców.

Dodatkowym bodźcem, by wystartować wówczas z Cydrem Ignaców, była nowa ustawa winiarska, która weszła w życie w maju 2011 r. Umożliwia ona sadownikom produkcję do 10 tys. litrów cydru rocznie na uproszczonych zasadach.

Tomasz Porowski i Marcin Hermanowicz byli pierwszymi, którzy skorzystali z tych przepisów. Do dziś doczekali się tylko trzech naśladowców produkujących cydr w ilościach do 10 tys. l. To niewiele, bo w Polsce jest ok. 50 tys. sadowników.

Tomasz Porowski nie jest zaskoczony tak słabym wynikiem. Ulgi, które wprowadziła ustawa winiarska, nie rekompensują bowiem gąszczu innych przepisów, które utrudniają produkcję cydru na małą skalę.

Znacznie szybciej niż rynek niszowych trunków z jabłek rozwija się u nas sprzedaż cydrów masowych. Produkują je duże firmy, np. Ambra, lider rynku wina, czy Kompania Piwowarska, gracz numer jeden branży piwowarskiej. W 2013 r. łączna sprzedaż cydru mogła sięgnąć w naszym kraju 2 mln l. W tym roku, głównie dzięki aktywności dużych firm, może się nawet potroić.

Duży ma łatwiej

Skok produkcji masowych cydrów był możliwy m.in. dlatego, że zawartość alkoholu nie przekracza w nich 5 proc. A tylko do tego poziomu można korzystać z niższych stawek akcyzy wprowadzonych na początku 2013 r. W cydrach, które podlegają długiej fermentacji, zawartość alkoholu przekracza zazwyczaj 5 proc.

Biurokracja i nietrafione przepisy nie zniechęciły producentów Cydru Ignaców do rozwoju. Nie wykluczają, że zwiększą produkcję do 50 tys. l rocznie i rozszerzą ofertę o kolejne marki. – Większa skala sprawi, że produkcja będzie bardziej opłacalna niż teraz, gdy możemy wytwarzać tylko po 10 tys. l cydru rocznie, ponosząc dość duże koszty – wyjaśnia Porowski.

Pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa

W poszukiwaniu kapitału można wejść na Giełdę Papierów Wartościowych. Dla małych spółek przeznaczony jest rynek NewConnect. Przedsiębiorcy mogą wziąć pod uwagę również pozyskanie inwestora branżowego lub finansowego. W grę wchodzi też emisja obligacji oraz zdobycie pieniędzy z kredytów bankowych. Młode firmy, zatrudniające nie więcej niż 250 pracowników, mogą korzystać z unijnych pożyczek i poręczeń dzięki inicjatywie Jeremie. Dostępne są w województwach: łódzkim, mazowieckim, dolnośląskim, wielkopolskim, zachodniopomorskim, kujawsko-pomorskim i pomorskim. Pieniądze z Jeremie można wykorzystać m.in. na wdrażanie nowych rozwiązań technologicznych i budowę urządzeń sprzyjających oszczędności surowców i energii. Nie można nimi spłacić kredytów i pożyczek zaciągniętych w innych instytucjach.

Opinia dla „Rz"

Grzegorz Łaptaś | dyrektor w dziale doradztwa firmy PwC

Polski rynek cydru jest dziś warty, według różnych szacunków, 25–50 mln zł. To wciąż nisza, ale atrakcyjna i rosnąca. Przeciętnymi konsumentami cydru są osoby szukające produktów alternatywnych dla piwa i wina, dających poczucie oryginalności, nowości i wyprzedzania trendów. Jest to bez wątpienia produkt hipsterski. W takiej kategorii cena nie ma istotnego znaczenia, ważna jest natomiast unikatowość produktu. Cydr produkowany tradycyjną metodą z jabłek z własnego sadu można z pewnością za taki uznać. Dlatego koncept Cydru Ignaców wydaje się potencjalnym strzałem w dziesiątkę. Wyzwaniem będzie dystrybucja. Dotarcie do wybranych klubów i barów – konkurujących oryginalnością oferty alkoholi – nie powinno być większym problemem. Natomiast wejście do sieci handlowych wymaga profesjonalnego zarządzania, a w szczególności niezawodności dostaw, powtarzalnej jakości i zapewnienia odpowiedniej skali produkcji.