Historia Vivid Games, największego polskiego producenta gier na urządzenia przenośne, jest bardzo podobna do historii konkurentów. Remigiusz Kościelny (prezes spółki) i Jarosław Wojczakowski (wiceprezes) znali się jeszcze ze szkoły. Mieli wspólną pasję, którą były gry komputerowe.

Projekty zewnętrzne

Vivid Games, jeszcze jako spółka cywilna, powstał jesienią 2006 r. – Na starcie zainwestowaliśmy w firmę 10 tys. zł własnych oszczędności – wspomina Kościelny, który miał już pewne doświadczenie w tworzeniu grafik komputerowych i stron internetowych. Nie ukrywa, że firma zdecydowała się na produkcję gier mobilnych z uwagi na niski próg wejścia na ten rynek. – Na produkcję klasycznych gier komputerowych na PC po prostu nie było nas wówczas stać – stwierdza. Bydgoska spółka szybko zdobyła pierwszego klienta. W listopadzie 2006 r. podpisała kontrakt na produkcję kilkunastu gier mobilnych dla izraelskiej spółki MobilityZone, która pracowała dla operatorów telekomunikacyjnych.

Produkcja na zlecenie przez pierwsze kilka lat była podstawowym źródłem utrzymania Vivid Games. Spółka stopniowo wprowadzała jednak do oferty własne tytuły. Rozwijała też kompetencje, zdobywając licencje na wydawanie gier na kolejne platformy i nośniki. Znaczną część własnych produkcji stanowiły gry sportowe, m.in. dla fanów żużla czy skoków narciarskich. „Ski Jumping 2011" był pierwszą grą Vivid Games, która przekroczyła próg 1 mln pobrań. Jesienią ub.r. spółka wypuściła „Real Boxing". Gra zdobyła tytuł Best App Ever Best Sport Game 2013.

Na przełomie 2011 i 2012 r. firma, która miała na koncie już 150 produkcji, zdecydowała, że chce działać na większą skalę. Potrzebowała pieniędzy na zwiększenie zatrudnienia, rozwój technologii oraz promocję i marketing produktów. W marcu ub.r. bez problemów sprzedała inwestorom 8,8 mln akcji serii B po 0,34 zł.

Nieco ponad połowę puli nabył Giza Polish Ventures, fundusz venture capital utworzony przy wsparciu Krajowego Funduszu Kapitałowego z inicjatywy izraelskiego funduszu Giza VC (zarządza aktywami o wartości ponad 600 mln dol.). Jednym z założycieli Giza Polish Ventures jest Marek Borzestowski, który był jednym z twórców Wirtualnej Polski. Po podwyższeniu kapitał zakładowy Vivid Games dzieli się na 21,2 mln papierów. Po 32,1 proc. należy do Kościelnego i Wojczakowskiego. GVP ma prawie 19,6 proc. kapitału. Kapitalizacja firmy wynosi ok. 17 mln zł.

– Debiut na NewConnect to była bardzo dobra decyzja – uważa Kościelny. Pozyskaliśmy finansowanie, co pozwoliło nam na realizację własnych projektów. Wcześniej stanowiły jedynie dodatek, a teraz są naszym podstawowym biznesem – mówi. Twierdzi, że w bieżącym roku produkcje na zlecenie stanowiły będą już marginalną część działalności Vivid Games.

Świetne perspektywy

Prezes Vivid Games nie boi się o przyszłość kierowanej przez siebie firmy. – Mamy najmocniejszy w Polsce, wysoce kompetentny zespół liczący ok. 50 osób. Ponadto sprzyjają nam zmiany rynkowe. Telefony komórkowe ma już każdy z nas. Coraz częściej są to zaawansowane smartfony. Ich użytkownicy szukają rozrywek dystrybuowanych drogą cyfrową – tłumaczy Kościelny.

Dlatego Vivid Games uznał, że stać go na produkcję dużo droższych gier. Zawiązał wspólnie z Platige Image (podmiot, który przygotowywał m.in. trailery dla „Wiedźmina 2" i „Wiedźmina 3") spółkę, która stworzy nowy tytuł z gatunku „Action & Adventure". Budżet produkcji przekroczy 1 mln zł. Do tego należy doliczyć co najmniej kilkaset tysięcy na promocję i marketing. Gra ma zadebiutować w I kwartale 2014 r.

Politechnika Warszawska, Spin Szkoła Przedsiębiorczości Innovation Nest

Vivid Games pracuje na swój sukces od 2006 roku, więc jak na branżowe warunki, całą epokę. Współpraca z Uniwersytetem Łódzkim, grant od NCBiR, debiut na New Connect, pozyskanie jako inwestorów Giza Ventures oraz „króla Krzemowej Doliny" Paula Bragiela to tylko przykłady działań bydgoskiej spółki, którym trudno odmówić trafności i konsekwencji.

Firma posiada zdywersyfikowaną ofertę produktową i testuje różne modele biznesowe, a to znacząco obniża ryzyko większej porażki. Obserwując rynek i firmę, skłania mnie do refleksji specyfika tego biznesu: relatywnie wysokie nakłady na powstanie i promocję własnego produktu, który przebojem wchodzi na rynek dzięki zapewnionej wysokiej jakości. Czy również w dłuższym okresie firma będzie w stanie finansowo zdyskontować wysiłek poniesiony na powstawanie swoich produktów? Na odpowiedzi na te pytania musimy prawdopodobnie poczekać jeszcze kilka lat.

Od podwykonawstwa do własnych projektów

Vivid Games nie ukrywa, że zaczynał od produkcji gier na zlecenie. Zdobyte doświadczenia wykorzystał przy tworzeniu własnych tytułów. Firmy, które rozpoczynają działalność, nie mają lekko. Klienci nie znają ich produktów, a tymczasem co miesiąc trzeba płacić podatki, ZUS i pensje. Dlatego wiele spółek na starcie decyduje się pracować jako podwykonawcy, żeby zdobywać wiedzę i referencje.

Vivid Games szybko wyrobił sobie na tyle silną pozycję w branży gier mobilnych, że zaczął produkować gry na własnych rachunek. Tytuły sprzedawały się coraz lepiej. Debiut na NewConnect pozwolił uniezależnić się od zewnętrznych zleceń, a pozyskane tą drogą pieniądze zapewniły finansowanie produkcji coraz kosztowniejszych gier, które zapewniają Vivid Games wyższe zyski. W 2012 r. spółka zarobiła netto 0,44 mln zł, czyli 91 proc. więcej niż rok wcześniej.