Prezydent Warszawy nie nakazał zdjęcia krzyży w urzędach. Wydał zarządzenie określające standardy wolności od dyskryminacji i równego traktowania, z czego wynika obowiązek neutralności urzędów stołecznych poprzez nieeksponowanie symboli związanych z religią lub wyzwaniem.
Treść zarządzenia o usunięciu symboli religijnych z urzędów
Dla porządku rzeczy ustalmy, o czym zdecydował prezydent m.st. Warszawy w zarządzeniu nr 822/2024. Jak się okazuje, pogląd, że zarządzenie to stanowi decyzję „o usunięciu symboli religijnych z urzędów” czy coś w tym duchu, więcej mówi o autorach tego komunikatu lub o ich niewiedzy niż o tym, jaki charakter ma decyzja prezydenta.
Czytaj więcej:
Zarządzenie 822 wprowadza standardy równego traktowania w urzędzie m.st. Warszawy – czyli zbiór zasad i wytycznych wyznaczających zasady równego traktowania w praktyce urzędów i urzędników miejskich. Zawiera ono definicję równego traktowania, która jest zgodna z zasadami wszystkich najważniejszych aktów prawa europejskiego i polskiego zresztą też.
Standardy stanowią załącznik do rozporządzenia i są rozległym dokumentem liczącym 24 strony (samo rozporządzenie mieści się na jednej stronie). Standardy dotyczą wielu najróżniejszych kwestii. Podstawowych standardów jest 16. Ponadto jest tu wiele potrzebnych i pouczających instrukcji o charakterze szczegółowym. Standardy obejmują takie kwestie jak same postawy urzędników, czyli np. odnoszenie się z szacunkiem do interesantów z uwzględnieniem ich różnorodności, szkolenie wszystkich pracowników w zakresie równego traktowania, projektowanie włączające, monitoring stosowania standardów itp. Jest to szczegółowa instrukcja. Jego podstawą formalną nie są żadne szczegółowe ustawy, lecz ogólna kompetencja przewidziana w ustawie samorządowej z 1990 roku.
Wśród standardów dotyczących postaw w punkcie 4 znajduje się standard, zgodnie z którym przestrzenie urzędu są miejscami neutralnymi religijnie.
Zapis ten nie zawiera obowiązku usuwania symboli religijnych ani żadnych innych sformułowań egzekucyjnych, choć taki niewątpliwie winien być jego skutek. Niemniej jednak przedstawianie zarządzenia 822 jako kluczowej decyzji politycznej prezydenta jest moim zdaniem nieporozumieniem, motywowanym politycznie.
Podkreślić trzeba – standard wyraźnie ogranicza się do miejsc publicznych. Nie dotyczy symboli religijnych noszonych przez osoby pracujące w urzędzie na użytek osobisty, np. w formie medalika, tatuażu, opaski na ręku. Innymi słowy – standard gwarantuje „wizualną” neutralność urzędu i nie odnosi się nawet do „wizualnej” neutralności samego urzędnika.
Stan zastany
Czy zarządzenie 822 zmienia stan istniejący, co sugerują prawicowo-kościelni aktywiści? Należy bowiem najpierw zadać pytania – jaki mamy stan wyjściowy w tej kwestii i czy zarządzenie ma znaczenie rewolucji.
Nie ma w polskich przepisach prawnych żadnego przyzwolenia na eksponowanie symboli religijnych jakiejkolwiek religii. Jeżeli krzyże w różnych miejscach publicznych wisiały lub wiszą, musiała to być indywidualna decyzja, która jednak nie opierała się na jakimkolwiek przyzwoleniu wynikającym z przepisów prawa. Kiedy byłem jako mąż zaufania w dniu wyborów w Stawiskach, krzyże widziałem wszędzie. Ale z całym szacunkiem do tematu – na tej samej zasadzie mogą być na ścianach wieszane symbole lokalnego klubu piłkarskiego lub portret Olgi Tokarczuk.
Co do Warszawy to nie mam wrażenia, by w pomieszczeniach warszawskich urzędów powszechnie obecne były krzyże i Matki Boskie, choć nie wykluczam, że tak bywa. Standard 4 przyjmuje, że praktyka taka byłaby niewłaściwa bez względu na to, czy faktycznie ma miejsce, czy nie. Tu już mamy obserwację o charakterze bardziej politycznym niż prawnym. Standard 4 nie ma na celu zmieniania istniejącej rzeczywistości, lecz potwierdzenie stanu (o czym dalej) neutralności światopoglądowej urzędu, który istniał i powinien był istnieć dotychczas zawsze na mocy przepisów ogólnie obowiązujących w państwie.
Zmierzam do tego, że według mnie każde eksponowanie symboli religijnych w urzędach państwowych i samorządowych – o ile dotychczas miało miejsce – stanowiło naruszenie przepisów o neutralności religijnej władzy publicznej.
Spór jest prowadzony wokół pojęcia „neutralności” w odróżnieniu od pojęcia „bezstronności” na tle przepisów konstytucji. Art. 25 ust. 2 konstytucji mówi, że władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Jako prawnik z 35-letnią praktyką powiem szczerze, że ostatnie osiem lat stosowania prawa w Polsce nauczyło mnie powoływania się na konstytucję z najwyższą ostrożnością. Nawet jednak w okresie, gdy w Polsce funkcjonował kompetentny i wiarygodny Trybunał Konstytucyjny, wykładnia poszczególnych przepisów dokonywana była pod bardzo silnym wpływem politycznych i moralnych przekonań sędziów.
W związku z zarządzeniem 822 pojawił się w domenie publicznej pogląd, zgodnie z którym zakazanie eksponowania symboli narusza wolność religii przewidzianą w art. 53 konstytucji. Jest to w moim przekonaniu klasyczna i dość prymitywna manipulacja – choć, jak napisałem – nie wierzę, by w tych czasach argument per constitutionem miał wiele osób przekonać.
Krzyże w urzędach: neutralność a świeckość
Wolność religii istnieje w planie indywidualnym i jednostkowym, tak jak prawo do noszenia medalika, o którym mówi ów standard 4. Zaś urzędy publiczne mają być bezstronne, jak mówi konstytucja, albo neutralne, jak mówi standard 4. Jak ktoś ma ochotę na semantyczne rozważania nad różnicą między tymi dwoma sformułowaniami, niech się tym bawi, ale może najpierw niech wyjaśni, jak należy rozumieć art. 25 ust. 2 w kontekście krzyża i Matki Boskiej powieszonych na ścianie urzędu. Bo moim zdaniem to nie jest możliwe do pogodzenia.
Dyskryminacja w tle
Zarządzenie 822 dotyczy równego traktowania lub inaczej dyskryminacji. Spójrzmy na tę sprawę z punktu widzenia zasadniczych definicji dyskryminacji – choćby takiej, która wynika z art. 14 europejskiej konwencji praw człowieka, zgodnie z którym korzystanie z praw i wolności wymienionych w niniejszej konwencji powinno być zapewnione bez dyskryminacji wynikającej z takich powodów jak płeć, rasa, kolor skóry, język, religia, przekonania polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie bądź z jakichkolwiek innych przyczyn. Dyskryminacją jest w świetle konwencji, sytuacja gdy człowiek lub grupa ludzi z wymienionych wyżej względów jest traktowany mniej korzystnie, niż byłby traktowany inny człowiek w porównywalnej sytuacji.
Nigdzie nie jest powiedziane, że dyskryminacja dotyczy stosunku większej grupy ludzi do mniejszej grupy ludzi. Dyskryminację wobec większości może stosować mniejszość, jeżeli ma władzę. Rzecz nie w tym, kto ma większość, ale w tym, czy jest choć jedna osoba, która czuje się pokrzywdzona bądź zagrożona z racji swojego światopoglądu czy wyznania. Samo powieszenie krzyża dyskryminacją nie jest, bo dyskryminacja jest pojęciem z innego rzędu znaczeniowego, jednak może ono prowadzić do stworzenia sytuacji, w której przeświadczenie o równym traktowaniu jest zagrożone. W rzeczywistości samo zagrożenie dyskryminacją, poczucie, że ktoś, kto „nie należy” do dominującej religii, będzie potraktowany gorzej, jest rozsądnym i poważnym argumentem za unikaniem sytuacji o „dyskryminującym potencjale”.
Czego bowiem oczekujemy od urzędu? Nade wszystko bezstronności. Bezstronność jest w podzielonej Polsce zagrożonym i cokolwiek deficytowym dobrem, więc dyskryminujący potencjał doznaje bieżącego wzmożenia.
Warto przy każdej takiej okazji przypominać, że główny argument, jakiego używały trybunały europejskie w ramach kwestionowania zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości, nie dotyczył tego, że wskutek powołania politycznej Krajowej Rady Sądownictwa sądy stały się stronnicze, ale że w odczuciu obywateli nie gwarantowały one przekonania o niezawisłości sędziów. Innymi słowy – w sądownictwie europejskim przedmiotem ochrony w istocie rzeczy stało się nie tylko to, jak jest, ale nasze odczucia na temat tego, jak jest. Nasze „wydawanie się” jest elementem konstrukcyjnym demokratycznego porządku.
Ujawnianie poglądów
Każdy z nas może zadać sobie pytanie – co myśli, gdy wchodzi do urzędu, w którym na ścianie wisi krzyż? Myślę, że niewielu z nas spotkało się z niewłaściwym traktowaniem w urzędzie, gdzie wisi krzyż, z powodów wyznawania innej religii (lub też, jak w moim przypadku, niewyznawania żadnej religii). Niemniej w Polsce roku 2024 Kościół katolicki nie jest już skojarzony z walką o wolność, jak było w przeszłości, lecz z interesem jednej, konkretnej partii politycznej. Im większa jest polaryzacja polityczna w kraju, tym większe jest ryzyko, że pogląd polityczny wyrażony pośrednio przez symbole religijne będzie wpływał na sposób rozstrzygnięcia sprawy urzędowej.
Równie ważne jest to, że otwarcie drzwi na jakąkolwiek przewagę dominującej liczbowo grupy – katolicy ciągle są w Polsce w zdecydowanej większości, przynajmniej formalnie – otwiera drzwi na przewagę jakiejkolwiek innej grupy tylko dlatego, że ma większość. Innymi słowy, sygnalizacja przewagi jakiegokolwiek wyboru światopoglądowego jasno oświadcza, że taka sytuacja jest dopuszczalna.
Poboczne wnioski
Z orzecznictwa sądów europejskich aż tak wiele nie wynika, ponieważ orzecznictwo, zwłaszcza TSUE, oddaje w tego rodzaju kwestiach znaczną swobodę jurysdykcjom krajowym. W wielkiej dyskusji na temat symboliki islamskiej (która, co charakterystyczne, stanowiła swego rodzaju pierwotne postawienie problemu publicznej ekspozycji symboli religijnych, który wskutek dominacji religii chrześcijańskich w chrześcijańskiej Europie nie powstał, tym bardziej wobec sekularyzacji i raczej ograniczonego ekspansjonizmu symboliki chrześcijańskiej na Zachodzie) w poszczególnych krajach wypracowane zostały standardy neutralności religijnej w instytucjach publicznych. Stanowią one niewątpliwie obronę przed intensywnością symboliki muzułmańskiej w sekularyzującej się i od dawna neutralnej religijnie Europie. Krzyże w Stawiskach jednak swoją intensywnością bardziej nawiązują do intensywności islamskiej niż do standardów zachodniej Europy.
Z wyroków na temat noszenia hidżabów w miejscach publicznych – czy raczej możliwości zakazania przez pracodawcę ubierania się w sposób religijnie symboliczny – wynika jedynie to, że pracodawca może domagać się neutralności ubioru z uzasadnionego powodu, choćby z uwagi na oczekiwania klientów (np. przedstawiciele handlowi w firmie finansowej). Gdyby kwestia ubioru miała być wyłącznie wymaganiem osobistym pracodawcy, to nie będzie ono chronione prawnie i będzie uważane za dyskryminację. Jednak to, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, o ile wiem, nie musiał wypowiadać się w sprawie symboli religijnych eksponowanych w urzędach, świadczy moim zdaniem raczej o tym, że ta kwestia jest w Europie na ogół najzupełniej oczywista jako strukturalny element porządku państwa prawa.
Ekstrapolacja tego rozumowania dotyczącego hidżabów jest daleko posunięta. Niemniej jest dla mnie oczywiste, że urząd jest i powinien być w każdym aspekcie miejscem wzbudzającym przekonanie, że moje osobiste wybory, w tym moja opcja religijna, nie może mieć żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia mojej sprawy. I nawet ograniczone przypuszczenie, że mogłoby być inaczej, jest wystarczającym powodem dla uchylenia możliwości eksponowania symboliki religijnej w urzędach.
Autor jest adwokatem Tomczak & Partnerzy Spółka Adwokacka