W dotychczasowym systemie rolę głównego ośrodka handlowego odgrywała Azja Centralna, a właściwie dwie republiki: Kazachstan i Uzbekistan. Wybuch wojny w Ukrainie i zachodnie sankcje na Rosję praktycznie wyeliminowały możliwości transportu towarów tranzytem przez oba te państwa. Ograniczenia w dystrybucji dotyczą nie tylko szlaków drogowych i kolejowych, ale również rurociągów.
Przykładem jest tu problem przed jakim stanął Kazachstan, który swoją ropę eksportował rurociągami z Atyrał i Tengizu do czarnomorskiego Noworosyjska. Ponieważ w rosyjskiej części rurociągu kazachska ropa była mieszana z rosyjską, więc pojawił się realna groźba objęcia sankcjami również kazachskich dostaw. Dodatkowo z Noworosyjska ropa była transportowana tankowcami do ukraińskiej Odessy, a stamtąd dopiero do Europy. Działania wojenne spowodowały wyłączenie tego portu z sieci dystrybucji, a wzrost ryzyka przesyłu po Morzu Czarnym skutkował rezygnacją firm ubezpieczeniowych z asekuracji ładunków. Ponadto, Rosja regularnie czasowo wstrzymuje działanie tego rurociągu obsługiwanego przez międzynarodowe Caspian Petroleum Consortium (CPC). W kwietniu przyczyną zastoju było uszkodzenie podczas sztormu, w czerwcu „niespodziewane” odnalezienie niewybuchów z okresu II wojny światowej, a w lipcu kuriozalne naruszenie norm środowiskowych. Dla Kazachstanu, który eksportował ta drogą 54 mln ton ropy średniorocznie (14% PKB i 57% wartości całego eksportu) jest to poważny cios gospodarczy.
W tej sytuacji Nur-Sułtan zaczął forsować zaniechany projekt uczynienia głównym szlakiem przesyłowym rurociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan (BTC), omijający rejon konfliktu i dający dostęp do Morza Śródziemnego. Problem w tym, że przepustowość BTC wynosi ok. 50 mln ton rocznie, co jest wielkością niewystarczającą do przesyłu całej produkcji kazachskiej ropy przeznaczonej do Europy, bowiem do surowca eksportowanego przez CPC trzeba dodać ok. 10 mln ton przesyłane rurociągiem Przyjaźń. Rozwiązaniem, przynajmniej tymczasowym ma być transport morski, z kazachskich portów w Atyrał i Aktał do Baku. Z braku własnych sieci przesyłowych podobny scenariusz eksportu gazu do Europy rozpatruje Turkmenistan, który dysponuje nowoczesnym portem w Turkmenbaszy.
Nowe szlaki handlowe już bez Rosji?
Nowa sytuacja geopolityczna wymaga wypracowania nowych, alternatywnych szlaków dystrybucji, łączących Europę z Azją. Kluczowym zagadnieniem jest zapewnienie stabilności i bezpieczeństwa nowych sieci, co oznacza wykluczenie z nich przede wszystkim Rosji. Problemem jest jednak pogłębiająca się niestabilność Azji Centralnej. W ostatnich kilku latach region jest coraz mocniej targany konfliktami przygranicznymi (np. tadżycko-kirgiskim), wewnętrznymi (Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan) i problemami klimatycznymi (niedobory wody i żywności). Konsekwencją może być pogrążenie regionu w długookresowej niestabilności, co oczywiście będzie miało negatywne implikacje dla nowych szlaków dystrybucji.
Wojna w Ukrainie najmocniej uderzyła w lądowy segment chińskiego projektu Pasa i Szlaku (BRI), biegnącego przez Azję Centralną i Rosję do Europy (Nowy Euroazjatycki Most Lądowy, NELB). Sankcje spowodowały nie tylko masowe wycofywanie się firm transportowych z Rosji, ale również ograniczenia w ruchu na granicy rosyjskiej z Polską, Estonią, Łotwą i Litwą. W zaistniałej sytuacji coraz bardziej pożądanym szlakiem transportowym jest Azja Centralna – Iran – Turcja. W tym przypadku „wąskim gardłem” jest jednak znacznie mniejsza przepustowość, wynikająca z braku rozwiniętych połączeń kolejowych, którymi przewozi się ponad 20-krotnie więcej dóbr niż ciężarówkami.
Czytaj więcej:
O ile w systemie dystrybucji euroazjatyckiej można ominąć Rosję, o tyle nie można nie uwzględnić Azji Centralnej. Doskonale rozumieją to i Chiny i Unia Europejska. W efekcie można zaobserwować wzrost dynamiki w realizacji już rozpoczętych inwestycji transportowych. Przykładem jest choćby zintegrowana sieć kolejowa Chiny-Kirgistan-Uzbekistan (CKU) o łącznej długości prawie 4400 km. Projekt, który powstał 20 lat temu i jest równie długo dyskutowany przez zainteresowane strony, doczekał się przez ten okres tylko odcinkowych realizacji. Wybuch wojny w Ukrainie spowodował szybkie dojście do porozumienia w sprawie finalnej wersji projektu i rozpoczęcie w 2023 r. prac zmierzających do szybkiego połączenia odcinków w jedną sieć. Inną wartą uwagi inicjatywą jest projekt Transkaspijskiego Międzynarodowego Szlaku Transportowego (TITR), łączącego Chiny z Turcją przez Kazachstan. Oficjalnie szlak ten istnieje od 2017 r., ale jego operacyjność jest mocno dyskusyjna. Aktualnie stał się on przedmiotem ożywionej debaty prezydentów Erdogana i Tokajewa, bowiem umożliwia ominięcie odcinka Ukraina-Polska (port Czarnomorsk-Izów-terminal Sławków) poprzez wykorzystanie rumuńskiej Konstancy i tureckiego Stambułu.
Rosnąca rola Iranu i dążenie Kazachstanu do utrzymania pozycji centralnego hubu skutkują wzrostem zainteresowania lepszym wykorzystaniem i rozwijaniem otwartego w 2014 roku Wschodniokaspijskego Korytarza Kolejowego o długości 908 km. Ten kolejowy szlak o przepustowości 3-5 mln ton łączy kazachskie i turkmeńskie wybrzeże Morza Kaspijskiego z Zatoką Perską. Planowane jest szybkie zwiększenie jego przepustowości do 12 mln ton rocznie. Z punktu widzenia rozwijania nowych euroazjatyckich szlaków dystrybucji będzie on miał strategiczne znaczenie, bowiem umożliwia przepływ towarów z Azji Południowo- Wschodniej i Chin do Europy, wiążąc zarazem korytarz transkaspijski (tzw. środkowy) z alternatywnym szlakiem przez Iran (południowym). Warto zwrócić uwagę, że nowe szlaki wzmacniają rolę dwóch państw: Kazachstanu i Turcji, a całkowicie eliminują wpływy rosyjskie.
Czy Polska na tym straci?
Dotychczas rozwijany system dystrybucji, którego kręgosłupem był chiński BRI, umacniał wiodącą rolę Polski jako kraju wejściowego z Azji na obszar Unii Europejskiej. Rozwijanie nowych szlaków handlowych omijających rejon konfliktu i objętą sankcjami Rosję może spowodować znaczące osłabienie znaczenia naszego kraju w globalnej sieci dystrybucji na tym kierunku. Wszystko wskazuje na to, że w niedługim czasie to Turcja stanie się centralnym hubem, skąd towary będą mogą być bezpośrednio transportowane do zachodniej i południowej Europy (przez Rumunię, Węgry i Austrię). Dla polskich firm transportowych może to oznaczać drastyczne ograniczenie w dostępie do rynku przewozów. Trzeba jednak pamiętać, że rodzime przedsiębiorstwa dysponują jedną z największych i najnowocześniejszych flot transportowych w Europie, których potencjał byłby trudny do zastąpienia. Ten czynnik zapewne złagodzi potencjalne straty firm spowodowane zmianami szlaków dystrybucyjnych i pozwoli zachować większość już obsługiwanego rynku.
Czytaj więcej:
Należy też wspomnieć, że już we wcześniejszych projektach alternatywnych szlaków dystrybucji, czyli korytarza środkowego i południowego, uwzględniany był Euroterminal w Sławkowie. Podtrzymanie kluczowej roli tego obiektu jako centrum logistycznego spinającego Europę południowo-wschodnią z zachodnią wydaje się naturalnym rozwiązaniem. Wynika to oczywiście z gotowej już nowoczesnej infrastruktury logistycznej oraz dobrej jakościowo sieci transportu kołowego i kolejowego, o relatywnie wysokiej przepustowości. Dodatkowym elementem, który należy wziąć pod uwagę w średnim i długim okresie jest zakończenie wojny w Ukrainie, odblokowanie ukraińskiej części Morza Czarnego oraz odtworzenie dawnej sieci dystrybucji. A to będzie oznaczało ponowne uzyskanie przez Polskę roli „bramy do Europy” dla azjatyckiego eksportu.
Reasumując, choć aktualna sytuacja mocno uderza w polskich przedsiębiorców z sektora TSL (transport-spedycja-logistyka), to w średniookresowej perspektywie można oczekiwać znaczącej poprawy sytuacji na rynku przewozowym. Istotne jest jednak aktywne zaangażowanie władz centralnych i lokalnych w proces promowania korzyści płynących z utrzymania pozycji Polski w procesie euroazjatyckiej dystrybucji. Kluczowe znaczenie ma tu podkreślanie roli naszego kraju jako stabilnego fundamentu w systemie transportowym, niezależnie od geopolitycznych perturbacji w Azji czy różnych częściach Europy.