W Niemczech wkrótce rozszerzone zostaną przepisy o nadzorze nad łańcuchami dostaw. Rozwiązania te mają zapewnić ochronę praw człowieka w transgranicznej współpracy, zwłaszcza z krajami Trzeciego Świata. Tam patologii jest najwięcej: od wykorzystywania do ciężkich prac fizycznych dzieci po głodowe wynagrodzenia i warunki pracy urągające minimalnym standardom bezpieczeństwa.
Zachodni świat, który od dekad niesie na sztandarach humanizm, hasła o ochronie praw człowieka, tolerancję i wsparcie słabszych, podchodził do tej kwestii dość deklaratywnie. Górnolotne deklaracje często rozjeżdżają się z praktykami akceptowanymi przez zachodnie firmy, mające swoje filie i zakłady produkcyjne m.in. w Azji. W efekcie standardy praw człowieka obowiązują jedynie w macierzystym państwie, poza nim, gdzieś daleko, standard ten już nie istnieje.
Niemiecka ustawa jest ważna, gdyż zmierza do tego, że ochrona i gwarancje mogą być realne, również tysiące kilometrów poza siedzibą firmy, a standardy praw człowieka nie muszą być jedynie pustym frazesem. Przepisy zobowiązują przedsiębiorców nad Renem do reagowania na nieprawidłowości, a także umożliwienie związkom zawodowym reprezentowania poszkodowanych wskutek niehumanitarnych praktyk przed niemieckimi sądami.
Pracujący dla niemieckich firm mogą też składać skargi w Federalnym Urzędzie ds. Gospodarki i Kontroli Eksportu, inicjując postępowania wyjaśniające. Od 2024 r. przepisy mają objąć przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 1000 pracowników, do tej pory dotyczyły one firm powyżej 3000 osób Być może niemieckie przepisy staną się inspiracją dla innych rządów w UE, które wprowadzą podobne rozwiązania w swoich systemach prawnych. Zapraszam do lektury najnowszego numeru dodatku „Biznes: Bezpieczna firma”.