Wyniki badań mrożą krew w żyłach. Ponoć aż 75 proc. kierowników średniego szczebla boryka się z wypaleniem. Wypaleni są też nauczyciele, lekarze, programiści. Kasjerek i kurierów nikt pod tym kątem nie badał, ale zapewne też nieobcy jest im ten stan.
Na wypalenie najbardziej narażeni są najcenniejsi pracownicy – obowiązkowi perfekcjoniści. Tacy, którzy z własnej woli zostaną po godzinach i bez mrugnięcia okiem wezmą na siebie kolejne obowiązki. Na nich zawsze można polegać.
Pracodawcy powinni jednak znać umiar i nie obciążać ich ponad miarę, tylko dlatego że nie protestują. Bez zadbania o przyjazną atmosferę pracy i o racjonalny podział zadań, mogą utracić największe talenty. Nawet jeżeli część szefów nie będzie przekonana argumentem, że zapobieganie wypaleniu zawodowemu po prostu się opłaca, warto pamiętać, że zgodnie z przepisami kodeksu pracy, pracodawca jest obowiązany zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki pracy. Mają zatem nie tylko moralny, ale i prawny obowiązek dbania o dobrostan swoich pracowników. Więcej na ten temat w artykule: „Czy wypalenie zawodowe to problem pracodawcy?”.
Pracownikom polecam zaś zdrową asertywność. I nie tylko dlatego, że mogą się zawodowo wypalić. Za kilkanaście lat o tym, jak często zostawali po godzinach, będą pamiętać tylko ich dzieci.
Zapraszam do lektury „Tygodnika Kadrowych”!