W Wiedniu ruszyły rozmowy w formacie „5+2” dotyczące uregulowania tlącego się od ponad ćwierćwiecza konfliktu pomiędzy Mołdawią i samozwańczym Naddniestrzem. W rozmowach biorą udział przedstawiciele Kiszyniowa, Tyraspolu, OBWE, Rosji i Ukrainy. Obserwować negocjacje będą również wysłannicy z Brukseli i Waszyngtonu. Po raz ostatni takie spotkanie odbyło się w kwietniu 2014 roku, tuż po rosyjskiej aneksji Krymu. Wtedy rozmowy zakończyły się fiaskiem i zostały zawieszone na ponad trzy lata. Wiele jednak wskazuje na to, że tym razem separatyści z Tyraspola chcą rozmawiać z Kiszyniowem.

Impas został przełamany w ubiegłą sobotę, gdy Mołdawia i Naddniestrze zawarły porozumienia, które przez lata wydawały się niemożliwe. Dzięki temu szkoły z językiem mołdawskim będą swobodnie funkcjonować na terenie Naddniestrza. Wcześniej separatyści na to się nie zgadzali, ponieważ Mołdawia jeszcze przed upadkiem ZSRR przeszła z cyrylicy na alfabet łaciński.

Tyraspol pozostawił cyrylicę, a po odłączeniu od Mołdawii nadał językom rosyjskiemu i ukraińskiemu status języków państwowych.

W zamian za wpuszczenie mołdawskich szkół Kiszyniów zobowiązał się do uznania dyplomów, wydawanych przez naddniestrzańskie uczelnie. Oprócz tego Naddniestrze i Mołdawia mają powrócić do jednego numeru kierunkowego, a naddniestrzański operator komórkowy będzie mógł nadawać również po drugiej stronie Dniestru. Rozwiązany został również problem, który od lat najbardziej niepokoił mołdawskich rolników. W końcu będą mogli powrócić na swoje ziemie, utracone po wojnie w 1992 r.

O ociepleniu relacji pomiędzy Tyraspolem i Kiszyniowem świadczy niedawne otwarcie mostu przez Dniestr, zamkniętego ponad 25 lat temu. Na moście symbolicznie spotkali się premier Mołdawii Pavel Filip i lider separatystów Wadim Krasnosielski.

– Po wybuchu wojny w Donbasie Tyraspol stracił poparcie władz w Kijowie, które przed 2014 rokiem popierały stanowisko Moskwy. Od kilku lat Naddniestrze znajduje się w izolacji. Rosja utraciła dostęp do tego regionu, ponieważ Ukraina zamknęła drogę tranzytową – mówi „Rzeczpospolitej” Alexei Tulbure, kiszyniowski politolog i były przedstawiciel Mołdawii w ONZ. – Rosyjskie wsparcie finansowe zostało znacząco ucięte, Kreml nie jest już w stanie utrzymywać Naddniestrza na taką skalę jak wcześniej – dodaje. Jak twierdzi, do zawarcia porozumień pomiędzy Naddniestrzem i Mołdawią doszło dzięki lokalnym oligarchom. Chodzi o lidera Demokratycznej Partii Mołdawii miliardera Vladimira Plahotniuca i szefa największej naddniestrzańskiej firmy Sheriff Wiktora Guszana. – Plahotniuc kontroluje wszystko, co się dzieje w Mołdawii, nie będąc nawet członkiem rządu. Guszan ma ogromne wpływy w Naddniestrzu. Ocieplają relacje, by robić interesy. Niewykluczone, że w przyszłości może to doprowadzić do reintegracji – mówi Tulbure.

Taki scenariusz wykluczył przywódca naddniestrzańskich separatystów. – Skupiamy wszystkie nasze siły na uznaniu międzynarodowym – mówił Krasnosielski w rozmowie z rosyjską gazetą Izwiestia.

Na razie niepodległość Naddniestrza uznały leżacą na terenie Gruzji Abchazja i Osetia Południowa oraz Górski Karabach – samozwańcza republika ormiańska w granicach Azerbejdżanu.

W 2006 roku władze w Tyraspolu przeprowadziły referendum, podczas którego „97,1 proc. mieszkańców poparło wstąpienie do Rosji”. Hasła te wielokrotnie powtarzano po aneksji Krymu, ale Moskwa pozostawiła je bez odpowiedzi. – Takie scenariusz nadal jest aktualny – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksiej Muchin, moskiewski politolog blisko związany z Kremlem. – W Moskwie tego nie wykluczają.