Raport Korei Południowej informuje, iż na Północy ma rzekomo powstawać kolejny tunel do podziemnych prób atomowych. Sensacyjna wiadomość pojawia się na dwa dni przed historycznym i jednocześnie przełomowym szczytem przywódców Japonii, Chin i Korei Południowej.

Do trójstronnego dialogu, który powraca na dyplomatyczne salony po trzyletniej przerwie, swój głos dołoży także Waszyngton. Do Seulu, w którym spotkanie odbędzie się 1 listopada, uda się bowiem Ash Carter, amerykański sekretarz obrony. Wszyscy rozmawiać będą oczywiście o nuklearnych zagrożeniu płynącym z północnokoreańskiego reżimu.

Nowy tunel ma powstawać na wschodnim wybrzeżu Korei Płn. Tam, gdzie przeprowadzano poprzednie trzy atomowe próby. Każda z nich wywoływała niepokój świata i sprawiała, że Pjongjang jawił się jako szalony reżim zdolny do rozpętania III wojny światowej.

Takie wiadomości pojawiały się w 2006, 2009 i 2013 roku, gdy Północ korzystała z atomowej technologii. Dziś w ośrodku Punggye-ri trwają prace, które budzą niepokój analityków. Przygląda się im zarówno Seul jak i Waszyngton. Przygotowania do czwartej próby wydawały się w pewnym momencie jedynie pustymi groźbami, gdy Pjongjang zapowiadał je mówiąc o "czymś wyjątkowym" planowanym na 70-lecie utworzenia partii komunistycznej. Zakazany atom miał pojawić się po raz czwarty na półwyspie z początkiem października, jednak do niczego nie doszło i zapowiedzi okazały się blefem. Obie Koree przeprowadziły także z powodzeniem kilka rund spotkań rodzin rozdzielonych na dziesiątki lat przez wojnę z lat 50. ubiegłego wieku.

Dziś jednak pojawiły się zapowiedzi kongresu partii, pierwszego od 36 lat organizowanego przez Północ. VII zjazd miałby rzekomo ugruntować pozycję obecnego przywódcy, Kim Dzong Una i wprowadzić kraj na drogę jeszcze większego rozwoju.