Tym samym Kirgizja dołączyła do grona czterech innych postradzieckich krajów (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Armenia) zrzeszonych w tzw. Unii Euroazjatyckiej. Kirgiskie media podają, że za przyjęciem ustawy głosowało 96 z 98 obecnych na sali parlamentarzystów. Co ciekawie, mimo że od kilku miesięcy temat ten był podawany przez lokalne media jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć w kraju, dwudziestu dwóch deputowanych w ogóle nie pojawiło się w parlamencie.
Podpisanie ustawy przez kirgiski parlament miało charakter czysto formalny, gdyż prezydent tego kraju, Ałmazbek Atambajew, podpisał jeszcze 23 grudnia w Moskwie dokumenty potwierdzające wstąpienie Kirgizji do Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Z kolei 8 maja Atambajew potwierdził swoje intencje po raz kolejny podczas spotkania na Kremlu, podpisując z prezydentami Rosji, Białorusi, Kazachstanu i Armenii odpowiedni protokół.
Formalnie Kirgizja dołączy do grona członków Unii Euroazjatyckiej wtedy, gdy parlamenty Rosji, Białorusi, Kazachstanu i Armenii przyjmą odpowiednią ustawę. Od tego momentu granice Kirgizji zostaną otwarte i kraj ten będzie mógł swobodnie handlować z innymi członkami tej przestrzeni.
Gdy Białoruś, Rosja i Kazachstan powoływały Euroazjatycką Unię Gospodarczą, potocznie nazywaną Unią Euroazjatycką, przekonywano, że projekt ten ma wyłącznie znaczenie ekonomiczne. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że przedsięwzięcie to ma przede wszystkim znaczenie polityczne, gdyż Unia Euroazjatycka jest w pewnym sensie uwieńczeniem innych projektów (WNP, Unia Celna, Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym itd.), zrzeszających niektóre kraje byłego ZSRR wokół Rosji.
Od kilku lat kraje zrzeszające się wokół Moskwy toczą dyskusje na temat wprowadzenia wspólnej waluty. Z rosyjskiej strony wielokrotnie padały propozycje powołania w ramach Unii Euroazjatyckiej wspólnego parlamentu, jednak władze innych krajów członkowskich (Białorusi i Kazachstanu) na razie nie są przekonane do tego pomysłu, gdyż będzie się to wiązało z częściową utratą suwerenności.