Deszcz towarzyszył niedzielnej mszy odprawionej przez papieża dla milionów w stolicy Manili. Nabożeństwo odbywało się w obchodzone na Filipinach święto Dzieciątka Jezus. „W Chrystusie staliśmy się przybranymi dziećmi Bożymi. Tym właśnie jesteśmy. To nasza tożsamość. Widzieliśmy piękny tego wyraz, kiedy Filipińczycy zgromadzili się wokół naszych braci i sióstr dotkniętych przez tajfun" – mówił papież cytowany przez Radio Watykańskie. Przestrzegł przed „podstępnymi atakami" na instytucję rodziny i przypomniał, że każde dziecko należy postrzegać „jako dar, który należy przyjąć, umiłować i strzec".
Ofiarom jednego z najsilniejszych w historii tajfunów – Haiyan, zwany też Yolanda – który pustoszył ten region w listopadzie 2013 roku i zabił ponad 6300 ludzi, papież poświęcił sobotnią wizytę w portowym mieście Tacloban. Świat obiegły zdjęcia Franciszka w żółtej plastikowej pelerynie przeciwdeszczowej i informacja o skróceniu wizyty z powodu ulewnego deszczu i wichury.
Msza w wyjątkowo niesprzyjających warunkach pogodowych, jak mówił potem watykański rzecznik, pogłębiła jej duchowy charakter. – Odwiedziny Tacloban w pełnym słońcu miałyby zupełnie inny wymiar – podkreślił ks. Federico Lombardi.
Zmiany klimatyczne były jednym z ważniejszych tematów azjatyckiej pielgrzymki. W samolocie lecącym z Kolombo do Manili Franciszek zapowiedział, że w marcu powinna być gotowa, a w lipcu powinna się ukazać, encyklika poświęcona klimatowi. Z wypowiedzi papieża dla dziennikarzy wynika, że będzie w niej mowa o odpowiedzialności człowieka, który „zadaje ciosy przyrodzie". Bo przyroda nie wybacza i oddaje ciosy. Podał przykład wycinania lasów w Amazonii i jego skutków dla klimatu. Wspomniał też o tym, że wpływ na encyklikę mają poglądy patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I, duchowego przywódcy prawosławia.
Czy oznacza to zbliżenie ekumeniczne? – Tak, jeżeli chodzi o sam patriarchat w Konstantynopolu, nie jeżeli chodzi o całe prawosławie, w szczególności Cerkiew rosyjską – mówi "Rz" Tomasz Królak, wiceszef Katolickiej Agencji Informacyjnej.
– Bóg przekazał przesłanie człowiekowi: Czyńcie sobie ziemię poddaną. Ogromne spustoszenia dokonywane ręką człowieka nie mogą być obojętne głowie Kościoła rzymskokatolickiego – tłumaczy zainteresowanie papieża problemami klimatu.
Takich tłumów, jak w na papieskiej mszy w niedzielę w Manili, jeszcze nigdy nie było.
Na stadionie Quirino Grandstand, sąsiadującym z nim Rizal Parku i w okolicach zebrało się według szacunków miejscowych władz od 6 do 7 milionów ludzi. To więcej niż na mszy, którą również w Manili odprawił w 1995 roku Jan Paweł II, a ona uchodziła dotychczas za największe zgromadzenie, nie tylko religijne, w historii.
– Dowodzi to charyzmy Franciszka. I tego, że ludzie są spragnieni głosu nadziei. Filipińczycy są szczególnie doświadczenie, z jednej strony przez warunki atmosferyczne, przewalające się przez ten kraj tajfuny, z drugiej przez ogromną korupcję, biedę i zmarginalizowanie. Hasło papieża o wychodzeniu na peryferia znajduje tu nieprawdopodobny odzew – mówi Tomasz Królak z KAI.