Rz: Kto zestrzelił samolot pasażerski nad Donbasem?
Wiktor Suworow:
Dla mnie sprawa jest oczywista i nie ma żadnych wątpliwości co do sprawców tego zamachu. Jedna głupia małpa przekazała granat drugiej i pomogła jej go zdetonować. Rosja przekazała separatystom wyrzutnie rakietowe Buk wraz ze swoją załogą. Wykluczam udział ukraińskiej strony, która nie miała potrzeby używać takiego sprzętu, ponieważ separatyści nie mieli samolotów. Wykluczam również wersję, że terroryści użyli rakiet przejętych wcześniej od ukraińskiej armii. Po upadku ZSRR Ukraińcy zakodowali swoje systemy obrony przeciwlotniczej i nawet rosyjscy specjaliści nie potrafiliby ich uruchomić.
Czyli według pana guzik wyrzutni wcisnęli Rosjanie?
Na pewno to nie byli zwykli bojówkarze z Doniecka. Obsługiwać takie maszyny mogła jedynie specjalistyczna załoga, połączona z jakimś sztabem operacyjnym, do którego należy ostateczna decyzja o zestrzeleniu samolotu. Trudno powiedzieć, czy było to celowe działanie. Wiadomo, że nie planowano tego wcześniej, ponieważ wyrzutnia znajdowała się w centrum zajmowanego przez separatystów terenu. Gdyby była to ukraińska prowokacja, maszyna zostałaby zestrzelona w okolicy kontrolowanej przez rządową armię. Prawdopodobnie załoga nie przewidziała, że w tym miejscu mogą przelatywać samoloty pasażerskie, i uznała go za ukraiński transportowiec.
W jaki sposób katastrofa ta wpłynie na wizerunek Rosji w świecie?
Gdy na Krymie pojawiły się pierwsze „zielone ludziki", powiedziałem, że to początek końca epoki Władimira Putina. Już wtedy rosyjski prezydent postawił krzyżyk na wizerunku Rosji w cywilizowanym świecie. Tymczasem nic tak nie odbije się na reputacji Putina jak zestrzelenie pasażerskiego samolotu. Ta sytuacja pogrąży prezydenta Rosji ostatecznie, ponieważ przekazanie takich wyrzutni rakietowych do Doniecka nie mogło się odbyć bez jego osobistego zezwolenia. Putin znalazł się w patowej sytuacji. Nie ma możliwości kapitulacji, ponieważ zaszczepił rosyjskiemu społeczeństwu poczucie fałszywego patriotyzmu. Z drugiej zaś strony prowadzenie wojny na Ukrainie okazało się bardzo kosztowne. Rosyjscy oligarchowie objęci sankcjami tracą miliardy dolarów i nie mogą podróżować do Europy i USA. To właśnie Putin jest dziś dla nich wrogiem numer jeden, a to może się dla niego źle skończyć.
Ostatnio na stronę Kijowa przeszedł oficer rosyjskiego FSB. Czy to oznacza, że w rosyjskich służbach są również przeciwnicy Putina?
Oczywiście, że tak. Przecież wskutek jego polityki cierpią nie tylko oligarchowie, lecz również służby mundurowe. Po aneksji Krymu prezydent wydał rozporządzenie, według którego funkcjonariusze służb specjalnych, MSW i Ministerstwa Obrony nie mogą wyjeżdżać za granicę bez specjalnego zezwolenia. Przecież wielu z nich ma np: posiadłości w Hiszpanii i przyzwyczaiło się do wczasów w Europie. Nagle cofnęli się do czasów stalinizmu. Prawdą jest również to, że w rosyjskich służbach jest dużo mądrych ludzi, którzy widzą, jak ich własne państwo staje się wyrzutkiem w świecie.
Czy Zachód jest w stanie powstrzymać Putina?
Uderzyć w reżim Putina mogą jedynie sankcje ekonomiczne, które odczuje na własnej skórze on sam i jego otoczenie. Jestem przekonany, że świat nie wybaczy Moskwie śmierci 298 niewinnych ludzi. Jest mi wstyd.
—rozmawiał Rusłan Szoszyn