Khan Said stoi najprawdopodobniej za ubiegłorocznym szturmem na więzienie na północnym wschodzie Pakistanu, w wyniku którego oswobodzonych zostało blisko 400 więźniów. Również jemu przypisywany jest spektakularny atak na bazę pakistańskich sił powietrznych w 2012 r.
Nie jest jasne, kto stoi za wczorajszym atakiem na jego poprzednika, Hakimullaha Mehsuda. Stany Zjednoczone prawie nigdy nie potwierdzają informacji o nalotach dronów.
Wiadomość o śmierci Mehsuda przychodzi jednak w czasie wyjątkowo newralgicznym dla rządu w Islamabadzie. Tydzień temu podczas wizyty w Waszyngtonie premier Pakistanu Nawaz Sharif wzywał USA, by zaprzestały ataków bezzałogowcami na terytorium jego kraju. Dzień przed zabiciem Mehsuda szef pakistańskiego rządu ogłosił, że zaczyna rozmowy pokojowe z talibami, a w poniedziałek na terytoria przez nich kontrolowane mieli pojechać wysłannicy premiera Sharifa.
Dziś w wielu pakistańskich miastach dochodziło do antyamerykańskich wystąpień.
34-letni Mehsud wiele razy był celem ataków ze strony armii Pakistanu oraz amerykańskich dronów. Wielokrotnie pojawiały się informacje o jego śmierci, ale za każdym razem po kilku dniach udzielał wywiadów miejscowym reporterom powtarzając: „Powiem to jeszcze raz - ja żyję".
Tym razem informację o jego śmierci wydają się bardziej wiarygodne niż kiedykolwiek wcześniej. Agencje informacyjne i media powołują się na różne źródła wywiadowcze oraz na samych talibów. Dziś miał się odbyć pogrzeb Mehsuda.
W 2009 r. jego poprzednik, Baitullah Mehsud, także zginął w ataku bezzałogowca. Doprowadziło to do serii starć między rywalizującymi między sobą frakcjami talibów, ale te doniesienia nigdy nie zostały potwierdzone przez ugrupowanie. Nie jest też do końca jasne, w jaki sposób Mehsud objął schedę po poprzedniku.
„Prowadził auto, jak opętany. Pokonywał najostrzejsze zakręty z maksymalną prędkością, zatrzymywał się centymetry przed przepaściami głębokimi na kilkadziesiąt metrów - opowiada o Hakimullahu Mehsudzie korespondent BBC, który spotkał się z nim osobiście.
Trzy lata temu na polecenie Mehsuda opublikowano nagranie, podczas którego ze szczegółami opisał atak na bazę we wschodnim Afganistanie. 30 grudnia 2009 r. Jordańczyk Humam al-Balawi przeprowadził samobójczy atak na Camp Chapman zabijając siedmiu funkcjonariuszy CIA (zwabił ich i zmylił ochronę przekonując, iż ma informacje o miejscu pobytu Osamy bin Ladena). Był to najbardziej krwawy atak wymierzony w amerykańską agencję wywiadowczą od 1983 r.
W wywiadzie udzielonym BBC na początku października Mehsud podkreślał, że jakiekolwiek rozmowy pokojowe będą wiarygodne tylko, jeśli nie będzie dochodzić do ataków amerykańskich dronów.
Jego następca Khan Said - wedle pakistańskich mediów - uchodzi za bardziej skłonnego do rozmów pokojowych, niż Meshud.