Coraz częstsze głosy wskazujące, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się zakończenia amerykańskiego programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej, to bardzo zła informacja dla rynków wschodzących. Inwestorzy z krajów Dalekiego Wschodu przyzwyczaili się już do strumienia gotówki płynącego zza Pacyfiku. Jego zakręcenie negatywnie odbije się na kondycji lokalnych gospodarek. Ostatnie analizy wykazują jednak, że wszelkie obawy mogą być przedwczesne.

W najnowszym raporcie analitycy HSBC starają się uspokoić sytuację. W swojej analizie wskazują, że nawet jeśli FED przestanie pompować dolary w gospodarkę, to lokalne rynki nie powinny mieć problemów ze znalezieniem alternatywnych źródeł taniego finansowania. Oczy ekspertów są w tym miejscu zwrócone w stronę Japonii. Bank Japonii przeprowadza obecnie własny program skupu aktywów. Jego skala jest ogromna. Do 2014 r. bank zamierza wpompować w gospodarkę równowartość 1,4 biliona dol.

- Bank Japonii przeprowadza bezprecedensową akcję luzowania. Wartość pożyczek udzielanych przez japońskie instytucje finansowe, zwłaszcza te nakierowane na rynki wschodzące Dalekiego Wschodu, będą nadal rosnąć. Zrekompensują w ten sposób ewentualne zakręcenie kurka w innej części świata – tłumaczy Frederic Neumann, analityk HSBC.

Zwiększona aktywność Japończyków w krajach zrzeszonych w Stowarzyszeniu Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) już teraz jest mocno widoczna. Sytuacja daleka jest jednak od tego co obserwowaliśmy w połowie lat 90. Ubiegłego wieku. Wtedy udział Japonii w pożyczkach dla regionu wynosił ponad 50 proc. Od tego czasu obserwowaliśmy systematyczny spadek aż do stabilizacji, która trwa od 2003 r. Ostatnie lata przyniosły stopniowy wzrost wartości pożyczek, ale i tak obecnie Japonia odpowiada za zaledwie 20 proc. ich całkowitej wartości. To jednak, zdaniem analityków, szybko może się zmienić.