Według portalu 24.kg, organizacje pozarządowe w Kirgizji podpisały porozumienie, z którego wynika, że Rosja powinna przyznać się do ludobójstwa i wypłacić odszkodowanie za zabitych powstańców, walczących z caratem. Autorzy porozumienia apelują do społeczeństwa międzynarodowego o uznanie prawdziwego, historycznego znaczenia tych wydarzeń. Dokładna liczba straconych powstańców nie jest do końca znana. Historycy szacują, że Rosjanie mogli zabić od kilkunastu do kilkuset mieszkańców Azji Środkowej.
Tekst porozumienia opublikowała prasa lokalna. Został on skierowany do prezydenta, premiera i parlamentu Kirgizji, którzy na razie nie podjęli żadnych politycznych kroków w tym kierunku.
To już nie pierwsza próba ustalenia historycznej sprawiedliwości podjęta przez Kirgizję. Wcześniej o odszkodowaniach wspominał kirgiski polityk Nurlan Motujew, który kandydował w poprzednich prezydenckich wyborach w tym kraju. Wtedy Motujew mówił o 100 mld. dolarów, które jego zdaniem należą się Kirgizji. Polityk również uprzedzał Rosjan, że jeżeli Kreml nie potraktuje tego poważnie, wywoła to falę protestów na ulicach Biszkieku. Wtedy Rosja zlekceważyła zarzuty, a rosyjska prasa komentując słowa Motujewa podkreśliła, że 100 mld dolarów – to kwota o 20 razy większa od PKB Kirgizji.
Powstanie narodów Azji Środkowej rozpoczęło się latem 1916 roku. Powodem była mobilizacja lokalnych mieszkańców do carskiego wojska, które wtedy ponosiło ogromne straty w I wojnie światowej. Powstanie było skierowane przeciwko przedstawicielom carskiej władzy i przybyszom z Rosji. Carskie wojsko doprowadziło do klęski powstańców, a w wyniku starć zamordowano tysiące mieszkańców Azji Środkowej. Około 500 tysięcy mieszkańców Kazachstanu i Kirgizji wyemigrowali do Chin, uciekając od carskich represji. Co roku w Kirgizji odbywają się „dni żałobne", upamiętniające te historyczne wydarzenia.