Banki z Singapuru, Chin i Japonii zwiększyły aktywność w tym lukratywnym sektorze. Zmiana układu sił odsunęła na drugi plan obawy, że może zabraknąć środków na rynku samolotów o wartości 100 mld dolarów, zdominowanym przez Airbusa i Boeinga, ale potrzeby przewoźników w zakresie funduszy rosną, więc nowi przybysze mogą nie być w stanie zaspokoić tego popytu. BOC Aviation, firma leasingu samolotów z Singapuru, należąca do Bank of China przewiduje wzrost o 42 proc. potrzeb finansowych w ciągu 2 lat do 2013 r.
- Azjatyckie banki wchodzą do gry. To z pewnością wyrównało nieco poziom, ale problem istnieje właśnie z powodu owych 42 proc. — twierdzi prezes BOC Aviation, Robert Martin. — Wystarczy spojrzeć, co dzieje się na rynku: agencje poręczania kredytów eksportowych są pod presją, banki europejskie zdecydowanie też, więc trzeba to czymś zastąpić dla utrzymania stałego poziomu rynku — dodaje.
Wszelkie niedobory w finansowaniu stworzą ryzyko, że Airbus i Boeing będą musiały same zapewnić klientom środki finansowe na zakupy, czego można uniknąć, jak twierdzą.
Inną kluczową kwestią dla bankierów i ekspertów od kredytów uczestniczących w salonie lotniczym w Singapurze jest impas z programem jądrowym Iranu i groźba możliwego ataku Izraela, co zmniejszyłoby chęć do podróży i zwiększyło koszty paliwa. — Jest kilka znaków zapytania co do rynku, najnowszym to oczywiście to, co będzie z Iranem — dodaje Martin.
Pogoń za finansami
Azjatyckie banki poza Japonią należą do najlepiej zaopatrzonych kapitałowo na świecie w odróżnieniu od europejskich i amerykańskich, które borykają się z trudnymi warunkami. Według analityków, trzy banki w Singapurze: DBS Holdings, United Overseas Bank i Oversea-Chinese Banking Corp oraz malezyjski Malayan Banking rozwijają działalność na rynku finansowania kupna samolotów. DBS i Maybank na przykład pomogły załatwić 1,5 mld dolarów dla BOC Aviation. W styczniu Sumitomo Mitsui Financial Group i Sumitomo Corp zapłaciły 7,3 mld dolarów za firmę leasingu samolotów należącą do Royal Bank of Scotland.
Wiceprezes marketingu w dziale samolotów cywilnych Boeinga BCA, Randy Tinseth ocenia, że w tym roku przewoźnicy i firmy leasingowe będą potrzebować 100 mld dolarów na odbiór nowych samolotów. W ubiegłym roku było to 75 mld. W ciągu 20 lat — twierdzi Boeing w długofalowej prognozie — przewoźnicy i firmy leasingu kupią nowe samoloty za 4 bln dolarów, a większość tej sumy sfinansują banki albo firmy leasingowe.
Samoloty pasażerskie są kupowane i sprzedawane za dolary. Banki chcąc należeć do klubu wyspecjalizowanych pożyczkodawców muszą mieć dostęp do naturalnej podaży lokat dolarowych albo muszą pozyskiwać je na rynku. Francuskie banki odgrywały historycznie ważną rolę w finansowaniu zakupów odrzutowców pasażerskich, ale od ubiegłego roku mają ograniczony dostęp do dolarów z powodu zaniepokojenia rynku o ich zaangażowanie w kryzys długu w Europie.
Nawet bez wstrząsów na rynku dostępność do finansowania pogorszy się, a koszty będą rosnąć, bo banki ograniczają swe bilanse w ramach dostosowywania się do nowych wymogów kapitałowych. Yusof Shukor ze Standard&Poor's uważa, że linie lotnicze będą chciały zapewnić sobie możliwie maksymalne finansowanie w tym, roku przed wejściem w życie do 2013 r. przepisów Bazyela III.
- Gdy zaczną obowiązywać, powstanie niedostatek finansowania. Tani pieniądz będzie zatem nadal dostępny w tym roku, dlatego linie tak pchają się do Ex-Im Banku, do innych agencji poręczających kredyty eksportowe, a także do banków komercyjnych — tłumaczy Shukor.