Jak donosi BBC, oferta publiczna jest jedną z opcji branych pod uwagę przez amerykańskich właścicieli ManUtd. Na giełdę miałoby jednak trafić nie więcej niż 25 proc. akcji, co pozwoliłoby Glazerom zachować pełną kontrolę nad klubem. Szacuje się, że w przypadku powodzenia oferty, mogliby pozyskać w ten sposób 400 mln funtów (657 mln dol.).
Analitycy szacują, że stale rosnąca popularność futbolu w Azji może pomóc im w uzyskaniu wyższej ceny sprzedawanych akcji, poprzez zainteresowanie ofertą samych kibiców. – Fani zapłacą więcej, by powiedzieć, że posiadają część Manchesteru United – mówi Stephen Schechter, prezes londyńskiego banku inwestycyjnego Schechter Co.
Najbardziej utytułowany angielski klub był już notowany na giełdzie w Londynie, ale po przejęciu przez Amerykanów papiery "Czerwonych Diabłów" zostały wycofane z obrotu.
Amerykańskie kłopoty
Problemy finansowe 19-krotnych mistrzów Anglii zaczęły się w momencie, kiedy klub trafił w ręce Glazerów. Aby sfinansować transakcję zakupu, bracia zaciągnęli bowiem spore kredyty. W marcu br. należąca do nich spółka Red Football Joint Venture, która jest właścicielem United, poinformowała, że w ubiegłym roku zanotowała stratę w wysokości ok. 109 mln funtów.
Strata wynikała po części z jednorazowych kosztów związanych z emisją obligacji o wartości 526 mln funtów, mających zastąpić długoterminowe kredyty zaciągnięte w bankach przez RFJV. Na ujemny wynik poprzedniego roku fiskalnego (zakończonego 30 czerwca 2010 r.) wpłynął również brak przychodu ze sprzedaży kluczowych zawodników. Rok wcześniej zyski właściciela "Czerwonych Diabłów" wyniosły 21 mln funtów, głównie dzięki wartemu 80 mln funtów transferowi Cristiano Ronaldo do Realu Madryt.
Również w marcu prezes ManUtd, David Gill, poinformował, że dług samego klubu wynosił 370 mln funtów.
Azjatycka ziemia obiecana
United posiada ponad 300 mln kibiców na całym świecie, ale aż ponad 190 mln z nich mieszka w Azji. Patrząc z tej perspektywy, wybór giełdy w Singapurze nie powinien zatem nikogo dziwić.
– Działając w ten sposób, będą mieli solidny przyczółek w Azji. Stworzą sobie również możliwość pozyskania nowych sponsorów – ocenia Ben Heyhoe Flint z firmy Fuse Media, będącej częścią Omnicom Media Group, międzynarodowej grupy marketingowej specjalizującej się w planowaniu i realizacji strategii komunikacji reklamowej, marketingowej i korporacyjnej. – Finansowo, układa się to w logiczną całość – dodaje Flint.
Azja staje się coraz ważniejszym rynkiem nie tylko dla United. Kolejne kluby doceniają potencjał drzemiący w tym rejonie świata i starają się przekuć go w wymierny sukces finansowy. Wiele drużyn modyfikuje w tym celu swoje plany przygotowań przedsezonowych i zamiast tradycyjnych zgrupowań w Turcji czy na Cyprze, coraz częściej lata do Azji. Powiew zmian dotarł nawet na Emirates Stadium i zmusił trenera Arsenalu Londyn, Arsene'a Wengera, do wyjazdu z zespołem na letni obóz treningowy do Malezji i Chin, zamiast do Austrii, gdzie od lat udawali się "Kanonierzy".
Włodarze Premier League chcieli posunąć się jeszcze o krok dalej i wprowadzić do kalendarza rozgrywek dodatkowo 39. kolejkę spotkań, która miałaby być rozgrywana na boiskach azjatyckich. Pomysł na razie wprawdzie upadł, ale pokusa zarobienia dużych pieniędzy z pewnością okaże się zbyt wielka, by nie skorzystać z niej w przyszłości.