[b]Ameryka poprze starania Indii o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jak ważna jest ta deklaracja Baracka Obamy?[/b]
[b]Lisa Curtis:[/b] Z pewnością Indie będą z niej bardzo zadowolone, bo Obama posunął się dalej niż jakikolwiek amerykański prezydent w przeszło- ści. Warto jednak zauważyć, że rozmowy o reformie Rady Bezpieczeństwa trwają od lat i wątpię, by doszło do niej w najbliższej przyszłości. Był to więc bardziej ważny dyplomatyczny gest. Podczas tej wizyty nie brakowało jednak również konkretów, takich jak zniesienie embarga na nowoczesne technologie, podpisanie umów handlowych na 10 miliardów dolarów oraz zawarcie porozumień dotyczących współpracy w kwestii bezpieczeństwa.
[b]To sygnał, że Indie stają się dla Ameryki coraz ważniejsze?[/b]
Z pewnością te relacje są bardzo istotne. USA postrzegają Indie jako rosnącą potęgę. A jeśli weźmiemy pod uwagę niewiadome związane ze wzrostem potęgi Chin, stosunki Waszyngtonu z New Delhi stają się jeszcze ważniejsze. Oba kraje łączy wiele cech wspólnych. Indie są państwem de- mokratycznym, podzielają też amerykański geostrategiczny punkt widzenia na Azję. Właśnie dlatego od tego kraju Obama rozpoczął dziesięcio- dniową podróż po regionie.
[b]Na liście miast, które odwiedzi, nie ma jednak Pekinu. USA zwracają się przeciwko Chinom?[/b]
Nie sądzę, by administracja Obamy chciała występować przeciw Chinom. Fakt, że prezydent odwiedza tylko kraje demokratyczne, jest jednak znaczący.