Podczas rozpoczętej w sobotę wizyty w Indiach amerykański prezydent podkreślał znaczenie strategicznego i gospodarczego sojuszu między największymi demokracjami świata. Barack Obama zabiegał o nowe kontrakty dla amerykańskich firm i zachęcał Indie do stopniowej naprawy relacji z innym uzbrojonym w broń atomową sojusznikiem USA: Pakistanem.

– Mam nadzieję, że z czasem oba kraje zaczną sobie ufać. Dialog może się zacząć od mniej kontrowersyjnych problemów, a dopiero potem przejść do tych bardziej spornych – mówił Obama, bardzo ostrożnie ważąc słowa, podczas spotkania z indyjskimi studentami. Komentatorzy podkreślali, że wizyta w Indiach – u tradycyjnego wroga Pakistanu – wymagała od prezydenta USA niezwykłej zręczności i dyplomacji. Ta zaś nie może ograniczać się do słów. By zdobyć serca gospodarzy, prezydent dał się namówić na wspólny taniec z dziećmi w Bombaju.

Dużo lepsze recenzje zebrała jednak jego żona Michelle.Prezydent podczas swojej najdłuższej podróży zagranicznej odwiedzi jeszcze w tym tygodniu Indonezję, a także Koreę Południową i Japonię, gdzie weźmie udział w szczycie G20 oraz szczycie państw APEC. Będzie próbował wywrzeć presję na Chiny w sprawie zaprzestania sztucznego obniżania wartości chińskiej waluty. W czasie gdy Barack Obama wykonuje dyplomatyczne tańce, jego minister obrony stara się wzmocnić amerykańskie relacje wojskowe w Azji Południowej i Australii.

Zarówno Waszyngton, jak i sojusznicy USA są bowiem zaniepokojeni tym, że Chiny na wielką skalę modernizują siły zbrojne. Niepokój wywołują choćby morskie waśnie między Chinami a Japonią wokół wysp Senkaku (nazwa japońska). Roszczenia do tych wysp – po chińsku nazywanych Diaoyu – zgłasza też Pekin.

Sekretarz obrony Robert Gates przyznał więc, że Stany Zjednoczone chcą wzmocnić swoją obecność wojskową w Azji. Podkreślił jednak, że te działania „nie mają nic wspólnego z Chinami“.– To bardziej kwestia naszych stosunków z pozostałymi krajami Azji niż kwestia Chin. W ciągu ostatnich 18 miesięcy naprawdę zwiększyliśmy nasze zaangażowanie w regionie – podkreślał. Miesiąc temu Gates zabiegał o przychylność Wietnamczyków, a tym razem – według doniesień prasy – miał przekonać władze Australii do wydania zgody na rozszerzenie działań amerykańskiej armii w bazach wojskowych na terenie tego kraju.