Surowo skarcony przez Amerykanów podczas wtorkowych wyborów do Kongresu, prezydent wsiadł w piątek na pokład Air Force One i na dziesięć dni poleciał do Azji, gdzie – w przeciwieństwie do USA – wciąż cieszy się sporą popularnością. Podczas najdłuższej od początku kadencji podróży zagranicznej Barack Obama odwiedzi Indie, Indonezję, Koreę Południową i Japonię.
Indie, gdzie amerykański przywódca spędzi aż trzy dni, starannie przygotowały się do tej wizyty. Na fasadach bloków w Bombaju i New Delhi zawisły olbrzymie powitalne billboardy, na trasie przejazdu błyszczą świeżo odmalowane krawężniki, a w sklepach pojawiły się nie tylko koszulki z wizerunkiem Baracka Obamy, ale nawet butelki z portretami amerykańskiego prezydenta w środku.
[srodtytul]Trudne słowo na „K”[/srodtytul]
Doradcy Baracka Obamy podkreślają, że jego podróż do największego demokratycznego kraju świata oraz trzech innych azjatyckich państw ma być dowodem na to, że Stany Zjednoczone wciąż promują demokratyczne wartości na świecie. Ma to być też dowód na to, że Biały Dom nie skupia się wyłącznie na stosunkach z Chinami i Pakistanem. Jak pisze „Financial Times”, wizyta w Indiach będzie testem dyplomatycznych umiejętności Obamy. Umizgiwanie się do wroga swego przyjaciela jest niezwykle trudne, tymczasem Stany Zjednoczone starają się utrzymywać dobre stosunki zarówno z Islamabadem, jak i New Delhi. Jak prognozuje „The Economist”, Barack Obama będzie się starał unikać wypowiadania słowa na „K”. Spór o Kaszmir to bowiem główny powód, dla którego Indie są nadal wrogiem numer jeden Pakistanu. Władze w New Delhi liczą, że prezydent USA poprze starania Indii o status stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dla amerykańskiego prezydenta najważniejsze jest jednak wzmocnienie stosunków handlowych z liczącym 1,2 mld mieszkańców krajem. – Naszym głównym celem jest powiększenie rynków zbytu, dzięki czemu będziemy mogli więcej sprzedawać w Azji, na najszybciej rozwijających się rynkach na świecie, i dzięki temu stworzyć miejsca pracy w Stanach Zjednoczonych – zapowiadał przed wylotem prezydent. Wielu analityków wątpiło jednak, by przywódcy Ameryki i Indii byli w stanie zawrzeć podczas tej wizyty znaczące porozumienia gospodarcze.
[srodtytul]Ile to kosztuje?[/srodtytul]
Obama odwiedzi też Indonezję – kraj, w którym mieszkał z matką i ojczymem między szóstym a dziesiątym rokiem życia. Amerykański prezydent weźmie ponadto udział w dwóch ważnych szczytach gospodarczych. Najpierw w Seulu, gdzie spotkają się przywódcy państw G20, a następnie w japońskiej Nokohamie – w ramach forum współpracy gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC).
Jeszcze przed rozpoczęciem azjatyckiej podróży kontrowersje wzbudził jej koszt. Według indyjskich mediów to około 200 milionów dolarów dziennie. Przedstawiciele prezydenckiej administracji zapewnili, że te szacunki są „bardzo zawyżone”, ale „ze względów bezpieczeństwa” nie podali prawdziwej kwoty. Amerykańscy urzędnicy przekonują też, że przesadzona jest informacja o tym, iż aby chronić prezydenta, Stany Zjednoczone rozlokowały w regionie 34 okręty wojenne. Pewne jest natomiast, że Barackowi Obamie będzie towarzyszyć bardzo liczna delegacja oraz wzmocniona ochrona. Prawicowi komentatorzy skrytykowali więc prezydenta za marnowanie pieniędzy podatników w trudnych czasach.