Na ulicach miasta Dżalalabad mieszkańcy budują barykady i bronią dobytku przed bandami plądrującymi sklepy i domy. Nie działa komunikacja. Pozamykane są sklepy, brakuje żywności. Do Oszu tymczasowy rząd w Biszkeku wysłał dwa samoloty z pomocą humanitarną. W drodze powrotnej zabrały rannych, bo w szpitalach w Oszu zabrakło miejsc.
Władze ogłosiły mobilizację rezerwistów, którzy mają doświadczenie w posługiwaniu się bronią. Rząd zezwolił siłom bezpieczeństwa na używanie ostrej amunicji bez ostrzeżenia. W Oszu i w sąsiednich okręgach Kara-Suu i Arawan wprowadzono całodobową godzinę policyjną.
Do starć w Oszu i okolicach doszło na tle etnicznym. Walczą ze sobą będący największą grupą etniczną Kirgizi i Uzbecy, którzy stanowią około 15 procent ludności Kirgizji, ale w południowej części kraju – prawie połowę mieszkańców.
– Sytuacja jest bardzo napięta. Obawiam się, że starcia mogą wybuchnąć także w Biszkeku. Zamieszki są na rękę tym, którzy chcą destabilizacji – mówi „Rz” kirgiski politolog Leonid Bondarec. – Cała nadzieja w siłach szybkiego reagowania Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
Władze w Biszkeku oskarżają o wywołanie zamieszek obalonego w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Osz jest uważany za bastion jego zwolenników. Rząd Kirgizji zwrócił się do Rosji o wsparcie militarne. Moskwa odmówiła, ale wzmocniła ochronę swojej bazy lotniczej w Kirgizji. Radio Echo Moskwy podało, że wy- słano tam dodatkowy batalion sił powietrznodesantowych.
Obrońcy praw człowieka apelują o utworzenie bezpiecznych korytarzy, którymi Uzbecy mogliby wyjechać z Oszu i okolic. Władze Uzbekistanu mówią o 75 tys. uchodźców, którzy już uciekli z 5-milionowej Kirgizji. Media donoszą o podpalaniu uzbeckich wiosek w okolicach Oszu.