Strefa Gazy to jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na ziemi. Na terytorium o powierzchni 360 km kw. mieszka ponad 1,5 miliona ludzi. Z tego duża część w przypominających slumsy obozach dla uchodźców. Żyją w wyjątkowo trudnych warunkach. Według obrońców praw człowieka w Strefie Gazy panuje kryzys humanitarny.

Występuje tam wysokie bezrobocie: czterech na pięciu Palestyńczyków utrzymuje się z dostarczanej przez Zachód pomocy. Brakuje podstawowych produktów żywnościowych, ale również wody, leków i paliwa. Ceny żywności są wyjątkowo wysokie. Chorzy nie mają dostępu do usług medycznych.

Zdaniem Palestyńczyków winę za dramatyczną sytuację ponoszą Izraelczycy, a konkretnie ustanowiona przez nich blokada Strefy Gazy. Właśnie tę blokadę chciała przełamać Flotylla Wolności.

– Oni nas powoli duszą jak wąż boa. Żyjemy w odciętym od świata getcie. Izrael stosuje wobec nas odpowiedzialność zbiorową. Ludzie są zrozpaczeni, długo już tego nie zniesiemy – powiedział „Rz” mieszkający w Strefie Gazy wykładowca uniwersytecki dr Haider Eid. Liczył, że Flotylla Wolności dostarczy mu książki do biblioteki.

Izraelczycy, słysząc takie argumenty, protestują. – Jedną z metod prowadzenia wojny jest propaganda. To, co się dzieje w Strefie Gazy, jest wyolbrzymiane – powiedział „Rz” politolog z Tel Awiwu prof. Gerald Steinberg. – Zgadzam się jednak, że taka blokada to nic przyjemnego.

Problem z tym, że Izrael nie ma wyboru. Strefa Gazy stała się rajem dla terrorystów, którzy atakują nas rakietami. Gdyby nie ta blokada, Iran i Syria dostarczałyby Hamasowi gigantycznych ilości broni. Izrael ma więc dwa wyjścia: albo blokada, albo permanentna wojna i bombardowania Strefy – dodał.

Blokada – egzekwowana we współpracy z Egiptem – została wprowadzona w 2007 roku, po tym jak radykalna organizacja Hamas przejęła władzę w Strefie Gazy, wyrzucając z niej umiarkowaną grupę Fatah. Rok wcześniej Hamas wygrał wybory parlamentarne, a bojownicy tej organizacji porwali izraelskiego żołnierza kaprala Gilada Szalita. Jednocześnie na południowy Izrael posypały się rakiety typu Kassam.

Celem blokady było powstrzymanie ostrzału i zmuszenie Hamasu do uwolnienia żołnierza. Najbardziej ucierpieli jednak nie terroryści, ale cywile. Szybko doszło też do dalszej eskalacji przemocy, której kulminacją była izraelska inwazja na Strefę Gazy w grudniu 2008 roku. W jej wyniku zginęło nawet 1,4 tysiąca Palestyńczyków, w większości cywilów. Straty drugiej strony były znikome: 13 osób.

Strefa Gazy to część niegdyś administrowanej przez Brytyjczyków Palestyny. W 1948 roku – gdy Izrael ogłosił deklarację niepodległości – Strefa znalazła się pod okupacją Egiptu. W 1967 roku, w wyniku wojny sześciodniowej, zajęli ją Izraelczycy i okupowali aż do roku 2005. Ówczesny premier Ariel Szaron „w geście dobrej woli” zdecydował się oddać ją Palestyńczykom.

Doszło do dramatycznej ewakuacji żydowskich osadników – część stawiała opór własnej armii – ale Izrael zachował kontrolę nad przestrzenią powietrzną, granicami lądowymi i wodami terytorialnymi Strefy Gazy. Hamas ogłosił zaś, że wycofanie Izraela to „wielki sukces” stosowanej przez niego taktyki terroru oraz oznaka słabości i tchórzostwa Izraela. Przemoc tylko się nasiliła.