[b]– Dżamma Islamija, która ma już na koncie wiele zamachów samobójczych, została ostatnio poważnie osłabiona i od czterech lat nie przeprowadziła żadnego ataku. Teraz wróciła? [/b]
Sposób przeprowadzenia zamachów na hotele w Dżakarcie wskazuje, że to właśnie Dżamma Islamija. Rzeczywiście w ostatnich latach aresztowano wielu jej członków i przywódców. Osłabiono organizację, ale nie pozbawiono jej zdolności do przeprowadzania zamachów.
Do ataku wystarczy niewielka grupa świetnie wyszkolonych i zdeterminowanych zabójców. A Dżamma Islamija ma takich w swoich szeregach. Są bezlitośni, dysponują niezbędną wiedzą i zawsze organizują atak tak, by zabić jak najwięcej osób. Ich celem jest wprowadzenie kalifatu, państwa wyznaniowego w Azji Południowo-Wschodniej z najbardziej radykalną formą islamu wyznawaną m.in. przez Osamę bin Ladena.
[b]Hotele jako symbol Zachodu są ulubionym celem islamskich ekstremistów. Od kilku lat ochrona w nich jest więc bardzo rygorystyczna. Dlaczego nie udało się zapobiec atakom? [/b]
Niezwykle trudno jest zapewnić bezpieczeństwo w takich miejscach jak centra handlowe, lotniska czy hotele. One muszą przyciągać klientów, być gościnne. Dlatego nigdy nie będzie w nich w 100 procentach bezpiecznie. Ryzyko zamachów można by jednak poważnie zminimalizować, gdyby ochrona hotelowa bliżej współpracowała z policją i agencjami wywiadowczymi. W ten sposób mogłaby łatwiej wykryć świetnie sfałszowane dokumenty, jakimi posługują się ekstremiści związani z al Kaidą czy dostawać informacje na temat przygotowywanych ataków. Nie można już tylko polegać na kamerach i wykrywaczach metalu. To też lekcja dla innych krajów.
[b]Władze w Dżakarcie obawiają się, że po zamachach, tak jak po poprzednich atakach np. na Bali w 2002 roku, spadnie zainteresowanie ich krajem ze strony turystów i biznesmenów. Czy angielska drużyna Manchester United, odwołując zaplanowany na poniedziałek mecz w Indonezji, nie uruchomi lawiny? [/b]
To była rozsądna decyzja. Wielka Brytania jest wysoko na liście celów islamskich terrorystów. Z pewnością gdyby mieli szansę dokonać ataku na brytyjskich sportowców, to by ją wykorzystali. Podobnie powinien zachowywać się każdy wyjeżdżający za granicę. Jeśli amerykański Departament Stanu, brytyjski Foreign Office czy polski MSZ ostrzega przed wyjazdami w jakiś rejon z powodu zagrożenia terroryzmem, to trzeba to potraktować poważnie. Jeśli nie musimy jechać, odłóżmy podróż. Ponieważ zagrożenie terroryzmem szybko nie zmaleje, jestem pewien, że niedługo sprawdzanie tego rodzaju ostrzeżeń będzie dla ludzi równie naturalne jak sprawdzanie przed wyjazdem prognozy pogody czy zagrożenia zakaźnymi chorobami.