– Skala exodusu w Pakistanie jest niesamowita. Tylko w ciągu dwóch ostatnich tygodni z domów uciekło około 1,5 miliona osób – mówi „Rz” Ron Redmond z Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). – Z exodusem na tak wielką skalę nie mieliśmy do czynienia od tragedii w Rwandzie na początku lat 90. – dodaje.
Podczas prowadzonej obecnie ofensywy pakistańska armia zaatakowała talibów w dolinie Swat i okręgu Buner, gdzie znajdują się ich główne punkty oporu. W wyniku walk setki tysięcy mieszkańców uciekło ze swych domów. Dołączyły do około 550 tysięcy uchodźców, którzy znaleźli się bez dachu nad głową w efekcie poprzednich starć – w drugiej połowie ubiegłego roku.
Jak podały władze Północno-Zachodniej Prowincji Granicznej, znaczna większość tych ludzi nie przebywa w obozach dla uchodźców. Znaleźli schronienie w budynkach szkół albo w domach gościnnych rodaków. Ich gospodarze nie mają jednak środków, by zapewnić im przetrwanie.
[srodtytul]Jak kurczaki w piecu[/srodtytul]
Coraz większym problemem jest również rosnąca temperatura. – Przy tym żarze małe dzieci w namiotach czują się jak kurczak w piecu – stwierdził Iqbal Khattak, szef biura peszawarskiej gazety „Daily Times”. UNHCR przygotowuje już transport specjalnych ekranów przeciwsłonecznych dla obozów uchodźców.
Według władz w Islamabadzie podczas ofensywy zginęło jak dotąd ponad tysiąc talibów i ponad 50 pakistańskich żołnierzy. Po zajęciu przez wojsko talibskich twierdz i kryjówek w górach rebelianci wycofali się do położonych w dolinach miast. Ofensywa skoncentrowała się więc na terenach zabudowanych, co zwiększa liczbę cywilnych ofiar i uchodźców.
– Pociski z dział spadają ludziom na głowy, domy walą się w gruzy, jest masa ofiar – mówi „Rzeczpospolitej” pakistański biznesmen Faraz Khan, prezes firmy Stimulus.org, organizującej pomoc dla poszkodowanych. I dodaje: – Mam kontakt z ludźmi z terenów walk i rozumiem ich wściekłość. Ale rząd w Islamabadzie nie miał innego wyjścia. Rebelia talibów blokuje rozwój Pakistanu, niszczy gospodarkę, niszczy nasz wizerunek na świecie. Trzeba to było wreszcie powstrzymać.
Wczoraj rzecznik armii, generał Athar Abbas poinformował, że wojsko zajęło ważne strategicznie miasto Sultanwas, zabijając 80 talibów. Z doliny Swat musieli wyjechać reporterzy. Obecnie światowe media nie mają dostępu do terenów, na których toczy się bitwa. Według ekspertów wojskowych w ofensywie bierze udział 15 tysięcy żołnierzy, którym stawia opór od czterech do pięciu tysięcy islamskich bojowników.
[srodtytul]To dopiero początek [/srodtytul]
Stany Zjednoczone zaoferowały Pakistanowi 110 milionów dolarów na pomoc dla uciekinierów. Dostarczą m.in. żywność, namioty, radioodbiorniki i generatory energii. – To jednak nie wystarczy. W piątek Pakistan i UNHCR zapewne zwrócą się do wspólnoty międzynarodowej o dalszą pomoc – mówi nam Ron Redmond.
W wywiadzie dla „Sunday Times” pakistański prezydent Asif Ali Zardari powiedział tymczasem, że atak na Swat i Buner to dopiero początek ofensywy wojsk rządowych przeciw talibom. Następne uderzenie zostanie skierowane na Waziristan, przy granicy afgańskiej. Do podjęcia dużej ofensywy namawiała Islamabad dyplomacja USA, zaniepokojona informacjami o zbliżaniu się talibów do stolicy kraju. Kontratak armii zaczął się, gdy talibowie byli już niecałe 100 kilometrów od miasta.
Amerykanie uznają zduszenie talibskiej rebelii w Pakistanie za niezbędny warunek poprawy sytuacji w sąsiednim Afganistanie. Dlatego obiecali niedawno Zardariemu 1,9 miliarda dolarów pomocy wojskowej.