Ofensywa wojsk rządowych nabrała podczas weekendu tempa. Oddziały armii dokonały manewru oskrzydlającego i odcięły Tamilskich Tygrysów od ostatniego skrawka wybrzeża Oceanu Indyjskiego, jaki znajdował się pod ich kontrolą. Rebelianci znaleźli się w okrążeniu. Ich ostatnim bastionem stał się skrawek dżungli o powierzchni 1,5 kilometra kwadratowego.

Teren ten był celem zmasowanego ostrzału z ziemi, morza i powietrza. W niedzielę duża grupa Tygrysów w geście rozpaczy przebiła się do wybrzeża i próbowała wydostać z okrążenia na sześciu motorówkach. Armia Sri Lanki nie dała im jednak najmniejszych szans. 70 bojowników zostało zabitych, a ich łodzie zniszczone.

W tej sytuacji przywódcy Tamilskich Tygrysów uznali, że dalszy opór nie ma sensu.„Ta bitwa dobiegła końca. Pozostaje nam tylko jedno. Pozbawimy przeciwnika ostatniego pretekstu do zabijania [cywilnych] przedstawicieli naszego narodu. Nasze karabiny zamilkły” – napisał w oświadczeniu rzecznik Tygrysów Selvarajah Pathmanathan.

W chwili, gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, wojska rządowe wciąż bombardowały i ostrzeliwały ostatni bastion partyzantów. Prezydent Sri Lanki Mahinda Rajapakse uroczyście ogłosił jednak, że wojna dobiegła końca.

– Chciałbym z dumą ogłosić, że mój rząd i nasze siły zbrojne w tej bezprecedensowej humanitarnej operacji ostatecznie pokonały Tamilskich Tygrysów – powiedział.

Zapewnienia o „humanitarnej operacji” lankijskiej armii budzą jednak wątpliwości. Według Tygrysów tylko w ciągu ostatnich 24 godzin żołnierze zabili 3 tysiące cywilów. Kolejnych 25 tysięcy odniosło obrażenia.

Obserwatorzy ONZ mówią o tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się tamilska ludność cywilna uciekająca z rejonu walk.

Według szacunków z domów musiało uciec około 200 tysię-cy ludzi. Uchodźcy kierowani są do specjalnych obozów przejściowych zorganizowanych przez rząd. Panujące w nich warunki pozostawiają jednak wiele do życzenia. Według zachodnich obserwatorów ludzie trafiający do obozów są na skraju śmierci głodowej.

Od stycznia w wyniku walk zginęło około 7 tysięcy ludzi. Największą zagadką jest los legendarnego przywódcy Tamilskich Tygrysów Velupillaia Prabhakarana. Według jednych źródeł zginął w walce, według innych popełnił samobójstwo (zawsze nosił na szyi kapsułkę z cyjankiem). Jeszcze inna wieść głosi, że wraz z zaufanymi ludźmi uciekł i za kilka lat znowu będzie próbował wzniecić tamilską rebelię.

– Jedno jest pewne. Prabhakaran się nie podda. Niewola byłaby ostatecznym upokorzeniem dla człowieka, który rzucił wyzwanie Sri Lance. Człowieka, który chciał ją rozbić i stworzyć niepodległe państwo Tamilów. Już to, że nie udało się tego zrealizować, jest dla niego wystarczającą porażką – powiedział znany ekspert ds. Tamilskich Tygrysów Narayan Swamy.

[srodtytul]Dzieje wojny domowej[/srodtytul]

Rebelia Tamilskich Tygrysów wybuchła w 1976 roku. Organizacja uznała, że mieszkający na północy i wschodzie wyspy Tamilowie są gnębieni przez stanowiących większość Syngalezów. Celem było stworze- nie państwa Tamilów. W 1993 r. rebelianci zabili prezydenta Ranasingha Premadasę, a w 2001 r. zniszczyli na lotnisku połowę lankijskiego lotnictwa.