Phenian jest wściekły na Radę Bezpieczeństwa ONZ, która potępiła jego niedawną próbę rakietową. Stąd decyzja o bojkocie sześciostronnych rozmów i ponownym uruchomieniu reaktora w ośrodku jądrowym Jongbion, który został zamknięty w 2007 roku.
– Kim Dzong Il doskonale wie, że świat nie może mu nic zrobić, bo nie pozwolą na to Chiny. To smutne, ale świadomie teraz to wykorzystuje. Poza tym dochodzi do zdrowia i chce pokazać: czuję się dobrze, jestem mocarny, liczcie się ze mną. Co prawda jest wychudzony i lekko utyka, ale żyje i nie korzysta z sobowtórów. To on wygrywa tę zagrywkę – mówi „Rz” prof. Waldemar Dziak, ekspert ds. Korei Północnej w Instytucie Studiów Politycznych PAN.
5 kwietnia Korea Północna wystrzeliła rakietę, która – jak twierdzi – wyniosła na orbitę okołoziemską satelitę komunikacyjnego. Według Zachodu Phenian przeprowadził wtedy test rakiety balistycznej dalekiego zasięgu, która byłaby w stanie dosięgnąć Alaski. „Phenian złamał zakaz ONZ” – uznała Rada Bezpieczeństwa, nawiązując do rezolucji z 2006 roku.
Rakieta przeleciała nad Japonią, a jej części spadły do Morza Japońskiego i do Pacyfiku. Z kolei uradowani Koreańczycy z Północy zapewniali, że Gwiazda Polarna 2 niemal natychmiast zaczęła nadawać z kosmosu patriotyczne pieśni. Phenian okrzyknął test wielkim sukcesem. – Świętują, balują, czują się pewnie. Z tej okazji północnokoreańscy dyplomaci na całym świecie organizują przyjęcia – mówi prof. Dziak.
Czy północnokoreańskie groźby należy traktować poważnie? – Phenian próbuje pokazać światu, że może być niebezpieczny. Ale to tylko jego odpowiedź na krytykę z zewnątrz. Gdyby naprawdę był niebezpieczny, nikt nie pozwoliłby temu reżimowi trwać – mówi „Rz” Jun Isomura z amerykańskiego Hudson Institute.
Mimo to już podniosły się głosy krytyki, że Rada Bezpieczeństwa zareagowała zbyt miękko. Nie przyjęła nawet żadnej rezolucji, tylko ograniczyła się do oświadczenia.
– Nie można tolerować Korei Północnej jako państwa atomowego, gdyż grozi to wzrostem zagrożenia niekontrolowanym rozprzestrzenianiem broni termojądrowej. Czas, by społeczność międzynarodowa podjęła zdecydowane działania – uważa Dziak. Jakie? – Embargo całkowite łącznie z zerwaniem stosunków dyplomatycznych. Zajmowanie mienia północnokoreańskiego: okrętów, ambasad. Popuszczanie Kim Dzong Ilowi tylko zachęca do bezkarności – twierdzi.
Waszyngton zagroził wczoraj Phenianowi poważnymi konsekwencjami. Nie podał jednak jakimi. Rosja i Japonia zaapelowały o powrót do sześciostronnych rozmów. Od 2003 r. udział w negocjacjach biorą oprócz tych dwóch państw Korea Południowa, Chiny i USA. Według ekspertów prędzej czy później Phenian wróci jednak do stołu rozmów, bo nie będzie miał innego wyjścia. W przeszłości robił tak kilkakrotnie. – Decyzja Phenianu nie oznacza końca sześciostronnych negocjacji. Może zaś wzmocnić pozostałych partnerów. Żaden nie chce, by Phenian zaczął bawić się atomem – mówi „Rz” brytyjski ekspert John Rushton.