Stojący na czele pakistańskiej armii generał Aszfak Kijani zażądał od premiera i prezydenta, by poszli na ustępstwa wobec opozycji i uspokoili nastroje w kraju, w którym od pięciu dni trwają antyprezydenckie protesty. Natychmiast pojawiły się pogłoski, że wojsko przygotowuje się do przejęcia władzy. Niestabilna sytuacja w Pakistanie czterokrotnie stała się pretekstem do puczu. W ten sposób, między innymi, do władzy doszedł w 1999 roku generał Perwez Muszarraf.
Armia obawia się, że trwające od kilku dni protesty odciągają uwagę służb porządkowych od walki z ekstremistami. W niedzielę talibowie spalili pod Peszawarem 20 ciężarówek wiozących żywność dla wojsk w Afganistanie. Ekstremiści regularnie dokonują porwań i zamachów.
Ultimatum postawione przez generała Aszfaka Kijaniego było prawdopodobnie skonsultowane ze Stanami Zjednoczonymi. Waszyngton, który co roku przekazuje miliardy dolarów pomocy dla pakistańskiej armii, zapewnia, że nie ma groźby przewrotu.
– Generał zamierza się trzymać z dala od polityki. Popiera cywilny rząd i demokrację – zapewniał w sobotę dowódca amerykańskich sztabów połączonych admirał Michael Mullen.
– Armia wkroczy dopiero, gdy nie będzie innego wyjścia. Na razie przeciwnicy prezydenta korzystają z demokratycznego prawa do organizowania protestów – mówi „Rz” dr Ahmad Raszid Malik z Islamabad Policy Research Institute. Protesty stają się jednak coraz bardziej gwałtowne. Siły porządkowe użyły w niedzielę gazów łzawiących i pałek do rozpędzenia antyprezydenckiej demonstracji w Lahore. Na jej czele stanął były premier i lider opozycji Nawaz Szarif. Nie powiodły się próby osadzenia go w areszcie domowym ani groźby, że zostanie oskarżony o zdradę stanu.
– W kierunku Islamabadu wyruszyły wielotysięczne marsze, które mają dziś dotrzeć do stolicy. Kryzys może się jeszcze zaostrzyć – ostrzega w rozmowie z „Rz” dr Rasul Bakhs Rais, politolog z uniwersytetu w Lahore.
Protesty, w których oprócz opozycji biorą udział tysiące prawników, do złudzenia przypominają te, które wybuchły dwa lata temu przeciwko ówczesnemu prezydentowi Perwezowi Muszarrafowi. Nawet główny powód jest ten sam: przywrócić na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego Iftichara Chaudhry’ego. Został on usunięty przez prezydenta Muszarrafa, bo nie chciał poprzeć prawa, które zwalnia polityków z odpowiedzialności za przestępstwa popełnione w przeszłości.
– Prezydent Zardari kilka razy obiecywał, że sędzia wróci na stanowisko. Ale nie spełnił obietnicy, bo sędzia mógłby cofnąć prawo, które chroni także obecnego prezydenta – wyjaśnia dr Raszid Malik.
Dzięki wprowadzonemu przez Muszarrafa prawu Asif ali Zardari, wdowiec po zamordowanej w zamachu byłej premier Benazir Bhutto, uniknął procesu w związku z licznymi zarzutami o korupcję. Gdy jego żona dwukrotnie pełniła urząd premiera, Zardari zyskał sobie pogardliwy przydomek „pan dziesięć procent”, bo miał brać łapówki i inkasować nielegalne prowizje od wszystkich kontraktów podpisywanych przez rząd.
Ale przywrócenie sędziego to niejedyne żądanie opozycji. Domaga się także zniesienia zakazu sprawowania funkcji publicznych przez jej przywódcę Nawaza Szarifa i jego brata, który wygrał wybory w największej prowincji Pendżabie i powinien zostać jej gubernatorem.
Zdaniem analityków pod presją Zachodu w tych dwóch sprawach władze mogą pójść na ustępstwa.
[i]Oficjalna strona rządu Pakistanu
[link=http://www.pakistan.gov.pk]www.pakistan.gov.pk[/link][/i]