– Przejmuję obowiązki prezydenta i rządu – oświadczyła wczoraj przywódczyni kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa, była szefowa MSZ. W stolicy kraju Biszkeku nadal dochodziło do grabieży i podpaleń, tłumy mieszkańców plądrowały rządowe budynki. Większość sklepów i restauracje były zamknięte, siły porządkowe zniknęły z ulic.
Opozycjoniści, którzy dopiero w środę wieczorem zostali wypuszczeni z więzień, nie zdołali jeszcze zapanować nad sytuacją.
Dotychczasowy rząd ustąpił, parlament został rozwiązany, a prezydent Bakijew uciekł na południe kraju, gdzie ma największe poparcie. – Próbuje zebrać swych zwolenników, by bronić swego stanowiska. Chcemy skłonić go do rezygnacji – mówiła Otunbajewa.
Liderzy rewolty zapewniali, że kontrolują cały kraj oprócz miast Osz i Dżalalabad. Armia, straż graniczna i policja podobno przeszły na ich stronę. W Osz doszło do starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta. Opozycjoniści zajęli budynek rządowy.
W środowych walkach policji z demonstrantami zginęło 75 osób, a prawie tysiąc zostało rannych.
– W Biszkeku zwolennicy opozycji już nie protestują, ale też nie siedzą w domach. Gromadzą się na centralnym placu w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Najbardziej zapobiegliwi mieszkańcy stolicy ruszyli do nielicznych otwartych sklepów: robią zapasy mąki, soli i cukru. Niektórzy wykupują nawet cukierki i czekoladę – mówił „Rz” dziennikarz portalu informacyjnego 24. kg Bołot Kolbajew.
Dramatyczna sytuacja panowała w szpitalach. Zaczęło brakować łóżek i lekarstw dla rannych. W kilku miastach Kirgizji policja strzelała w środę do demonstrantów z ostrej amunicji.
[srodtytul]Gdzie jest satrapa[/srodtytul]
Do stolicy docierały sprzeczne informacje o miejscu pobytu Bakijewa. Opozycja twierdziła, że znajduje się w Dżalalabadzie, ale niektóre portale podawały, że uciekł do Osz. Portal 24. kg otrzymał wczoraj e- mail z oświadczeniem Bakijewa. Prezydent (jeśli to on jest autorem listu) pisał, że nie ustąpi, i obciążał opozycję odpowiedzialnością za akty przemocy, które wstrząsnęły krajem.
Według kirgiskich politologów kariera polityczna Bakijewa już się jednak skończyła.
– Ludzie się domagają, żeby poniósł odpowiedzialność za ofiary śmiertelne podczas zamieszek. On sam już zresztą tak naprawdę nie myśli o sprawowaniu władzy. Gotów jest z niej formalnie zrezygnować, jeśli otrzyma gwarancję, że będzie mógł pozostać w kraju – powiedział „Rz” politolog Marat Kazakbajew.
Kirgizi oskarżają Bakijewa i jego otoczenie o brutalne metody rządzenia, cenzurę, korupcję i nepotyzm. Prezydent obsadził swoimi krewnymi wszystkie najważniejsze stanowiska. Gospodarką kierował jego syn – Maksim, wojsko i służby bezpieczeństwa kontrolował brat prezydenta – Szanysz. Pierwszego obarcza się odpowiedzialnością za kryzys gospodarczy i biedę, drugi jest podejrzany między innymi o zlecanie politycznych mordów.
Według Kazakbajewa wybory parlamentarne powinny się odbyć w grudniu, prezydenckie – już na jesieni. Największe szanse na wygraną mają lider partii Ata Meken, Omurbek Tekebajew, i były minister obrony Ismaił Isakow.
Nasz rozmówca nie zgadza się z opinią, że za wydarzeniami w Biszkeku stały służby specjalne Rosji.
– Moskwa tym nie dyrygowała. Mamy do czynienia z autentyczną rewolucją społeczną, ludzie wyszli na ulice, by bronić swoich praw. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli, bo większość liderów opozycji siedziała w więzieniu.
[srodtytul]Baza Manas działa[/srodtytul]
Rosja uznała już rząd tymczasowy w Biszkeku. W rozmowie z Rozą Otunbajewą premier Władimir Putin obiecał Kirgizji pomoc humanitarną. W obawie o rosyjską bazę lotniczą pod Biszkekiem Ministerstwo Obrony wysłało tam wczoraj dodatkowych 150 komandosów.
Amerykanie przywrócili już loty wojskowe do i z wykorzystywanej przez nich bazy lotniczej w Manas. Baza, znajdująca się przy głównym międzynarodowym porcie lotniczym, zapewnia wsparcie logistyczne dla operacji w Afganistanie. Co miesiąc przewija się przez nią około 35 tys. amerykańskich żołnierzy.
Ruch lotniczy w Manas wstrzymano po wybuchu zamieszek, pojawiły się też pogłoski, że nowe władze zamkną bazę. Otunbajewa zapowiedziała jednak, że Manas pozostanie otwarta, potwierdziła to ambasada USA w Kirgizji.
– Ośrodek tranzytowy Manas działa. Nie sądzę, by planowano to zmienić – powiedziała rzeczniczka placówki USA.