Ograniczenie to obowiązuje w terenie zabudowanym. Poza nim można ją zwiększyć, ale tylko do 5 m/s (12 km/h) - poinformowały Związek Muzułmanów Kazachstanu oraz Muzułmański Komitet Praw Człowieka w Azji Środkowej.
„Męski organ płciowy nie może być przedmiotem handlu: nie można go sprzedać, wynająć czy pozostawić pod zastaw. Nie wolno go również wykorzystywać w charakterze masztu flagowego, podstawki, pałki, gwizdka i węża gaśniczego" – stwierdzają autorytatywnie Związek i Komitet. Mężczyzna powinien „zadowolić się rozmiarami i potencją darowanymi mu od urodzenia" i dlatego nie powinien używać „wibratorów, przedłużaczy, transformatorów, stabilizatorów i tym podobnych urządzeń".
Żeński zaś organ nie może być używany w charakterze „siatki na zakupy, szkatułki, pułapki na myszy czy portfela".
W trakcie „aktu płciowego zabrania się jeść, czytać książki lub gazety, modlić się, oglądać telewizję, kichać, kaszleć, grać w gry hazardowe".
Na końcu zaś swych zaleceń Związek stwierdził, że kochankowie powinni pozostawać w jednej pozie i ustalił im dozwoloną prędkość ruchu.
Gdy z powodu publikacji Związku i Komitetu wybuchł skandal, przedstawiciel tego pierwszego Murat Telibekow przyznał, że jej celem było wyśmianie oficjalnego muzułmańskiego duchowieństwa republiki.
Szczególnie dopiekło świeckim muzułmanom opublikowane ostatnio oficjalne stanowisko Duchowego Zarządu Muzułmanów Kazachstanu w sprawie zakazu używania tzw. surogatek, czyli wynajmowania kobiet do rodzenia dzieci.
Język używany w dokumencie tak rozzłościł jego członków, że postanowili go sparodiować. Duchowy Zarząd bowiem uznał na przykład, że „łono samicy nie należy do kategorii „mubah" a to znaczy że nie może być przedmiotem handlu lub zamiany".
Kontynuując tradycje filmowego Borata Związek Muzułmanów już wcześniej kilkakrotnie parodiował swymi inicjatywami zachowania i pomysły miejscowych urzędników. Proponował na przykład powołanie w rządzie ministerstwa seksu oraz opodatkowanie samego aktu płciowego, by powstrzymać rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych.
Znacznie bardziej radykalną była idea powołania w prezydenckiej administracji sekssekretarek. „Właśnie ta sfera życia prywatnego głowy państwa często powoduje masę kłopotów. (...) Szczególnie, gdy prezydent nie jest związany więzami małżeństwa i jest w pełni sił, jak na przykład Władimir Putin" – tłumaczył Związek.
„Często pojawia się pytanie: w jaki sposób najważniejsza osoba w państwie rozwiązuje swoje seksualne problemy? Czy nadużywa do tego środki podatników, czy może pokrywa wydatki z innych źródeł? Czy nie dochodzi aby do wypływu państwowych tajemnic wraz z erupcjami seksualnej energii?" – pytał zaniepokojony Związek.
Ponieważ europejscy politycy chętnie pozwalają się zatrudniać jako doradcy prezydenta Kazachstanu (np. były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair czy były prezydent Aleksander Kwaśniewski), Związek zaproponował ostatnio, by natychmiast wziąć na etat byłego brytyjskiego premiera Davida Camerona.
Jako bonus zaoferowali Brytyjczykowi "dokonanie obrzezania i osobisty harem".
Jak do tej pory jednak ani David Cameron nie został zatrudniony w Astanie, ani w administracji prezydenta nie ma sekssekretarek. Również nic nie wiadomo o tym, by Duchowy Zarząd Kazachstanu obraził się z powodu żartu Związku.