W starciach zginęło co najmniej sześć osób, a osiem zostało rannych. Prawie wszyscy to policjanci i funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, jedną z ofiar był przypadkowy kierowca.

Nie wiadomo, kim byli zamachowcy ani ilu ich było. Z opublikowanych zdjęć wynika, że jeden został złapany. Władze ogłosiły alarm sił bezpieczeństwa w byłej stolicy kraju, część śródmieścia została otoczona przez policję, która przeczesuje teren. Mieszkańców wezwano, by pozostali w domach. Bez wezwania wszystkie banki zamknęły swoje filie w Ałma Acie.

Oficjalnie sytuacja jest już pod kontrolą. Ale świadkowie twierdzą, że słyszeli strzelaniny nie tylko pod dwoma budynkami należącymi do sił bezpieczeństwa, ale i w innych częściach miasta.

Policja na wszelki wypadek kazała zamknąć wszystkie sklepy z bronią. Na początku czerwca w leżącym w pobliżu granicy z Rosją Aktobe grupy napastników zabrały broń z kilku sklepów i zaatakowały policyjne komendy. W strzelaninach zginęło wtedy 25 osób, a prawie 40 zostało rannych.

Tak jak i w przypadku ataku w Ałma Acie do końca nie jest jasne, kim byli sprawcy. Zarówno wtedy, jak i teraz władze mówią o „wyznawcach nietradycyjnych nurtów religijnych", co oznacza islamskich radykałów. Prezydent Nursułtan Nazarbajew mówił, że byli to salafici oraz bojówkarze tzw. Państwa Islamskiego. Kazachstan jest jednak najspokojniejszym krajem regionu, nie znane są miejscowe, silne organizacje islamistów. Ale pogarsza się jego sytuacja gospodarcza, a od maja trwają protesty przeciw reformie rolnej liberalizującej obrót ziemią.