We wtorek poszukiwania samolotu A320-200 malezyjskich linii lotniczych Air Asia, który zaginął w niedzielę, odbywając rejs QZ8501, koncentrowały się niedaleko Borneo, w miejscu, gdzie wcześniej załoga samolotu poszukiwawczego spostrzegła pływające na wodzie niezidentyfikowane szczątki.
Czytaj także: Poszukiwania samolotu Air Asia wciąż bez rezultatu
Czytaj także: Wyłowiono ponad 40 ciał katastrofy samolotu AirAsia
Przybyłe na miejsce okręty zauważyły na wodzie kamizelki ratunkowe, bagaże, a wkrótce także zwłoki pasażerów. Zaczęła je wydobywać załoga indonezyjskiego okrętu „Bung Tomo", a komunikat rządu Indonezji oficjalnie potwierdził, że są to ofiary katastrofy.
Prezydent Indonezji Joko Widodo zwrócił się do rodzin pasażerów oczekujących na informacje o swoich bliskich na lotnisku w Surabai, życząc im „znalezienia sił w tych najtrudniejszych chwilach". Zrozpaczonych ludzi pocieszał obecny na miejscu burmistrz miasta Tri Rismaharini.
Czytaj także: Czarna passa lotnictwa w Azji
Prezydent nakazał ekipom ratowniczym skupienie się na odnalezieniu tak wielu ofiar, jak to tylko będzie możliwe. Do zapadnięcia zmroku we wtorek wydobyto trzy ciała, choć w ciągu dnia podawano, że załogi okrętów zauważyły ok. 40 ofiar. Nie potwierdził tego jednak szef indonezyjskiej operacji ratunkowej Bambang Soelistyo.
Poinformował on, że obok odnalezionych szczątków widoczny jest podłużny obiekt, który może być kadłubem samolotu leżącym na dnie morza. Wody w tym obszarze nie są głębokie, co oznacza, że wydobycie szczątków samolotu powinno być możliwe. Aby to zbadać, wezwano okręt poszukiwawczy wyposażony w bardziej zaawansowane urządzenia.
Po ostatniej katastrofie eksperci ruchu lotniczego zwracają uwagę, że powtarzające się wypadki w Azji mogą być konsekwencją gwałtownego rozwoju transportu. Rozwój ekonomiczny i brak innych możliwości komunikacyjnych w regionach przecinanych morzami i górami powodują boom na rynku lotniczym.
Korzystają z tego głównie tanie linie, niektóre znane z nie najwyższych standardów. Od połowy ubiegłej dekady w regionie pojawiła się cała plejada tanich przewoźników: Lion Air, Citilink, Tigerair, Valuair i in. Niektóre – jak Air Asia – zagrażają wręcz na rynku starym przewoźnikom narodowym. Miarą tempa ich rozwoju są duże zakupy nowego sprzętu (jedna tylko linia Lion Air w 2013 r. zamówiła ponad 230 nowych samolotów).
Choć katastrofy dotknęły samoloty malezyjskie to szczególnie złą opinię w dziedzinie bezpieczeństwa lotniczego ma Indonezja. Chodzi głównie o niski standard tamtejszej obsługi naziemną i kontroli lotów. Zasięg indonezyjskich radarów cywilnych jest niewystarczający, a jakość usług pozostawia wiele do życzenia – kontrolerzy odpowiadają pilotom z opóźnieniem albo tolerują zbyt bliskie odległości między samolotami.
Skutkiem ostatnich katastrof – nawet jeśli zdarzyły się z przyczyn niezależnych – będzie zapewne zaostrzenie kontroli, podwyższenie standardów obsługi lotów, a także walka z korupcją, która szczególnie w Indonezji pomagała nieuczciwym firmom w omijaniu przepisów.