Badacze z Uniwersytetu Curtin niedaleko Perth badali nagrania z podwodnych urządzeń podsłuchujących w nadziei, że pomoże to w namierzeniu zaginionego 8 marca boeinga 777. Naukowcy sprawdzili m.in. urządzenia do monitorowania śladów podwodnych eksplozji jądrowych.
- Jeden sygnał został wykryty na kilku odbiornikach. Może mieć on związek z lotem MH370 – uważa Alec Duncan z Centrum Marynarki, Nauki i Technologii (CMST).
Jedno z urządzeń obsługiwanych przez ekipę Duncana, zlokalizowane 20 kilometrów od Perth, zostało stworzone do podsłuchiwania życia pod wodą, głównie wielorybów. Drugie służy do wychwytywania oznak podwodnych eksplozji jądrowych - to jedno z 11 urządzeń obsługiwanych przez ONZ (o nazwie CTBTO) w ramach Międzynarodowego Programu Monitoringu.
Jak przyznaje Duncan, jego ekipa przyspieszyła dziesięciokrotnie zarejestrowany dźwięk, by mógł on być słyszalny dla ludzkiego ucha.
Naukowcy przez długie tygodnie analizowali dźwięk na bardzo niskich częstotliwościach, by sprawdzić, czy w momencie ewentualnego zatonięcia maszyny doszło do „silnego wpływu na samolot lub do implozji jego części" – uważa Duncan.
Dźwięki o niskiej częstotliwości, przy sprzyjających warunkach, mogą się nieść przez tysiące kilometrów pod wodą, z prędkością 1,5 km na sekundę – uważa Duncan. Jego zdaniem na tę chwilę „dźwięk wydaje się niezgodny z innymi danymi o położeniu lotu MH370". To dlatego, że badacze z Uniwersytetu Curtin wierzą, że dźwięk pochodzi z obszaru tysięcy kilometrów na północny-zachód od aktualnego miejsca poszukiwań malezyjskiego samolotu, które są prowadzone w rejonie południowym Oceanu Indyjskiego.
Po dotychczasowych poszukiwaniach MH370, ONZ podała, posiłkując się danymi ze swoich czujników zlokalizowanych na całym świecie, że nie doszło do eksplozji ani katastrofy samolotu na lądzie lub na wodzie. Ma to jednak zostać potwierdzone na podstawie danych z CTBTO i innych źródeł.
Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie, lecący do Pekinu, zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w Kuala Lumpur.
Na podstawie analizy satelitarnej ustalono, że samolot nagle zboczył z kursu w kierunku południowej części Oceanu Indyjskiego.