W lawinie, która zeszła z Mount Everest w ostatni piątek, zginęło dwunastu Szerpów, sześciu zostało rannych. Trzech nadal uważa się za zaginionych.
W oświadczeniu, przekazanym dziś dziennikarzom po spotkaniu w obozie bazowym, Szerpowie domagają się dla rodzin zabitych kolegów odszkodowań wyższych, niż te obiecane przez rząd - równowartość 400 dolarów, a także wyższych ubezpieczeń.
W oświadczeniu przewodnicy zażądali lepszych środków zapewniających szybszy ratunek w przypadku zejścia lawin lub innych zdarzeń oraz leczenia dla Szerpów poszkodowanych podczas takich wypadków.
Korespondenci twierdzą, że roczny dochód Szerpów-przewodników wynosi około 5 tysięcy dolarów, co w Nepalu jest kwotą znaczną, i zwykle służy utrzymaniu zwyczajowo licznej rodziny.
Po zejściu lawiny w ostatni piątek kilka wypraw zostało anulowanych na znak żałoby.
Szerpowie zginęli podczas wytyczania trasy dla jednej z wypraw. Lawina zeszła na wysokości 5800 metrów n.p.m. w miejscu zwanym "kukurydzianym polem", prowadzącym do lodowca Khumbu. Jest to jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc, usiane głazami i lodowymi szczelinami. Ranny Szerpa, który przeżył zejście lawiny, powiedział, że już podczas wytyczania trasy droga była niestabilna.
Ekipy wspinające się na Mount Everest często angażują dwudziesto-, dwudziestopięcioosobowe grupy Szerpów do wytyczania tras oraz transportu bagaży i sprzętu wspinaczkowego, narażając ich tym samym na większe ryzyko.
Również wśród samych turystów coraz częściej pojawiają się wątpliwości co do bezpieczeństwa himalaistów, ale także środowiska. Mimo to Nepal od przyszłego roku planuje obniżenie opłat dla zwolenników wspinaczek.
Śmierć Szerpów w lawinie