Tesco szuka dostawców ubrań w Afryce, najintensywniej w Etiopii. Zapowiada też położenie większego nacisku na etyczne standardy produkcji, aby zapobiec katastrofie na miarę tej z Bangladeszu.
W zawalonym budynku Rana Plaza w Bangladeszu zginęło ponad 1,1 tys. osób pracujących jako podwykonawcy dla globalnych marek odzieżowych. W gruzach znaleziono też metki polskiej marki Cropp, należącej do LPP.
- Etiopia to dla nas bardzo obiecujący rynek – mówił na konferencji Retail Week Live Giles Bolton, dyrektor ds. etycznego handlu. Z kolei szwedzki H&M już w styczniu zapowiedział, iż interesujące możliwości produkcyjne widzi w regionie Afryki subsaharyjskiej. Dzisiaj najwięcej producentów ma dostawców w Azji, ale już nie w Chinach, a raczej w takich krajach jak Laos, Kambodża, Tajlandia czy właśnie Bangladesz.
Tesco złożyło już w Etiopii pierwsze zamówienia. Firma jest jednym ze 150 producentów odzieży, którzy chcą podnieść standardy produkcji i warunków pracy w fabrykach podwykonawców. Po serii oskarżeń pod adresem globalnych koncernów jak GAP, Wal-Mart, Inditex czy H&M szybko okazało się ,że początkowy entuzjazm szybko wyparował i firmy zaczęły unikać odpowiedzialności za los pracowników w azjatyckich zakładach. Jedynie brytyjski Primark od razu zaczął przekazywać pieniądze na świadczenia dla rannych w wyniku zawalenia budynku, w którym znajdowały sie tylko szwalnie.
Afryka dzisiaj jest jednym z głównym odbiorców transportów używanych ubrań z Europy. Także polskie firmy działające na rynku recyclingu odzieży wysyłają transporty głównie do Afryki.