Kilka tygodni temu francuski sąd w Aix-en-Provence zezwolił na ekstradycję byłego ministra energetyki, przemysłu i handlu Kazachstanu Muchtara Abliazowa. W najbliższym czasie może on zostać wydany do Rosji lub Ukrainy, gdzie jest oskarżany o przestępstwa finansowe. Odpierając wszystkie zarzuty, Abliazow twierdzi, że dowody zostały sfabrykowane przez władze Kazachstanu, by wyeliminować go z wyścigu politycznego z rządzącym od prawie ćwierć wieku prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem.
W obronie biznesmena stanęły czołowe organizacje praw człowieka, takie jak Amnesty International czy Human Rights Watch, które uważają, że Abliazow nie będzie miał sprawiedliwego procesu ani w Rosji, ani na Ukrainie, a w ostateczności może zostać wydany władzom w Astanie.
Prywatne imperium
50-letni Abliazow zaczął budowę swojego finansowego imperium w latach 90. jako młodszy pracownik naukowy jednego z moskiewskich uniwersytetów. Gdy kariera naukowa się nie powiodła, zajął się handlem drukarkami i kserokopiarkami. Zdobyty w ten sposób kapitał pomógł młodemu Kazachowi założyć drobną firmę, którą nazwał imieniem swojej córki – Madina. W ciągu zaledwie kilku lat Abliazow został właścicielem kilku stacji telewizyjnych, korporacji Astana Motors, współwłaścicielem linii lotniczych Irtych Avia i największym udziałowcem platformy wiertniczej ropy naftowej na Morzu Kaspijskim.
W 1997 roku jego sukces został zauważony przez prezydenta Nazarbajewa, który powołał Abliazowa na szefa państwowego koncernu energetycznego KEGOC. Zaledwie kilka miesięcy później zajął on fotel ministra energetyki, przemysłu i handlu. Abliazow, który dzięki swojej nieprzeciętnej inteligencji zwany jest w kazachskich kuluarach „mozgaczem", jako jeden z nielicznych dopuszczał się publicznej krytyki pod adresem prezydenta Nazarbajewa. – Obecne kazachskie elity są całkowicie kontrolowane przez władze państwowe, natomiast mój tata wybrał zupełnie inną drogę – mówi „Rz" Madina Abliazowa, córka byłego ministra.
Wkrótce po swojej dymisji Abliazow (w 1999 r.) założył opozycyjną partię Demokratyczny Wybór Kazachstanu (dziś Alga!), której przewodniczącym był Władimir Kozłow, obecnie odsiadujący wyrok 7,5 roku pozbawienia wolności w kazachskim więzieniu.
Obejmując w 2005 roku stanowisko szefa banku Turan-?Alem (od 2008 BTA Bank), w ciągu zaledwie kilku lat osiągnął pięciokrotny wzrost aktywów. Był to jeden z najbardziej rozwiniętych banków na obszarze Wspólnoty Niepodległych Państw. Gdy w 2009 roku władze Kazachstanu znacjonalizowały BTA Bank, Abliazow schronił się w Wielkiej Brytanii, gdzie dostał azyl polityczny. Dziś Rosja, Ukraina i Kazachstan oskarżają go o kradzież ponad 14 mld dolarów, które miał wyprowadzić poprzez udzielanie kredytów firmom zarejestrowanym w rajach podatkowych.
Bogaty banita
Dla jednych Muchtar Abliazow jest kazachskim Chodorkowskim, którego wpływy i pieniądze stały się poważnym zagrożeniem dla władz.
– Abliazow należał do grupy biznesmenów, którzy ożywili kazachską gospodarkę i dążyli do przeprowadzenia politycznych reform w kraju – mówi „Rz" Bolat Atabajew, znany kazachski reżyser i członek opozycyjnej partii Alga. – Jest to jeden z nielicznych biznesmenów, którzy sprzeciwili się prezydentowi i stanęli po drugiej stronie barykady – twierdzi Atabajew.
Inni porównują uciekiniera z Amerykaninem Bernardem Madoffem, który oszukał państwo na miliardy dolarów. – Jest to zwykły oszust, który okradł kazachski naród – przekonuje „Rz" Balli Marzec, przewodnicząca polskiego stowarzyszenia Wspólnota Kazachstanu, opozycyjnego wobec reżimu Nazarbajewa. Zdaniem Marzec, Abliazow udaje opozycjonistę, by uniknąć odpowiedzialności za czyny kryminalne.
Tak czy inaczej sprawa byłego ministra energetyki, przemysłu i handlu Kazachstanu wygląda skomplikowanie. Nowe kierownictwo BTA Banku wytoczyło biznesmenowi proces na Wyspach Brytyjskich, domagając się zwrotu pieniędzy. Abliazow potwierdził, że część środków rzeczywiście została wyprowadzona w celu ratowania banku przed gwałtowną nacjonalizacją. W brytyjskim sądzie Abliazow odmówił ujawnienia wszystkich zagranicznych aktywów, za co został ukarany 22 miesiącami aresztu za lekceważenie sądu. Za kratki jednak nie trafił. Oświadczył, że na terenie Anglii grozi mu niebezpieczeństwo i przeniósł się na południe Francji, gdzie został aresztowany przez Interpol w lipcu zeszłego roku. – Powiedział, że musi opuścić Wyspy Brytyjskie, ponieważ dostał informację o tym, że władze Kazachstanu przygotowują plan jego porwania – mówi „Rz" Atabajew. Wszystko jednak wskazuje na to, że plan porwania prawdopodobnie istniał.
Tajemnicza deportacja
W kwietniu 2013 roku służby specjalne Kazachstanu otrzymały informacje, że poszukiwany biznesmen przebywa na terenie Włoch. Kazachska dyplomacja natychmiast rozpoczęła naciski na włoskie organy ścigania, by pomogły w schwytaniu „niebezpiecznego przestępcy". W nocy z 28 na 29 maja kilkudziesięciu włoskich antyterrorystów wkroczyło do willi na rzymskich przedmieściach, gdzie miał rzekomo znajdować się Abliazow. W domu jednak przebywała tylko jego żona z sześcioletnią córeczką, które zostały brutalnie zatrzymane i przewiezione do wydziału migracyjnego. Następnego dnia obie zostały wywiezione z Włoch samolotem, udostępnionym przez ambasadę Kazachstanu. – Wskutek złamania prawa migracyjnego przez żonę Abliazowa włoskie władze zainicjowały proces deportacji do Kazachstanu – oświadcza kazachski MSZ.
Deportacja z terytorium Unii Europejskiej rządowym samolotem Kazachstanu, która trwa zaledwie jeden dzień bez sądu i odpowiedniego śledztwa, wygląda co najmniej dziwnie.
– Moja żona i córka zostały odesłane do Kazachstanu, bo dyktator chciał mieć zakładników. Teraz rzeczywiście ich ma za sprawą włoskich organów ścigania – mówił Abliazow tuż po deportacji bliskich.
We Włoszech sprawa ta wywołała burzę polityczną, która o mały włos nie skończyła się dymisją tamtejszego wicepremiera i szefa MSW Angelino Alfano. Tuż po aferze wniosek o wotum nieufności złożyła opozycja z Ruchu Pięciu Gwiazd i skrajnej lewicy. Mimo że parlament nie poparł wniosku, rząd Enrico Letty przyznał, że w tej sprawie popełniono liczne rażące błędy i anulował dekret o wydaleniu żony i córki Abliazowa, które już od kilku miesięcy przebywały na terenie Kazachstanu. Jak wyszło na jaw, włoska policja działała pod wpływem nacisków ze strony ambasadora Kazachstanu w Wiecznym Mieście.
By załagodzić sytuację, Włochy uruchomiły wszystkie siły dyplomatyczne w celu powrotu do kraju bliskich opozycjonisty. Udało się to dopiero po siedmiu miesiącach, gdy francuski sąd zezwolił na ekstradycję Abliazowa do Kazachstanu.
Kontrowersyjny wyrok
Zaledwie miesiąc po deportacji żony i córki do Kazachstanu, Muchtar Abliazow został zatrzymany przez Interpol na terenie Francji. Ponieważ Kazachstan nie ma podpisanej dwustronnej umowy o ekstradycji z Francją, wydania biznesmena zaczęły aktywnie domagać się Rosja i Ukraina, które również dopatrzyły się nieprawidłowości w działalności oddziałów jego banku na ich terenie. Mimo posiadanego przez Abliazowa statusu uchodźcy na terenie Wielkiej Brytanii francuski sąd zezwolił na jego ekstradycję. Obrońcy Abliazowa złożyli odwołanie do sądu kasacyjnego w Paryżu.
– Decyzja sądu w Aix-en-Provence jest hańbą dla francuskiego wymiaru sprawiedliwości – mówił adwokat Abliazowa Jean Pierre Mignard.
Warto podkreślić, że francuski sąd nie rozpatrywał kwestii winy Abliazowa w zarzucanych mu przestępstwach, a jedynie decydował o możliwości jego ekstradycji do Rosji lub na Ukrainę, które od miesięcy przekonywały Francuzów, że sprawa nie ma drugiego dna i że Abliazow w żadnym wypadku nie zostanie przekazany Kazachstanowi, gdzie może być prześladowany z powodów politycznych.
– Jest to sygnał dla innych dyktatorów, którzy wpółpracując ze sobą, będą mogli dopaść nawet tych konkurentów politycznych, którzy są objęci ochroną Genewskiej Konwencji o statusie uchodźcy – mówi „Rz" Ludmiła Kozłowska z polskiej Fundacji Otwarty Dialog, która zajmuje się obroną praw człowieka w Kazachstanie. – W sprawie Abliazowa nie było żadnego procesu sądowego na terenie Kazachstanu, Rosji czy Ukrainy – podkreśla Kozłowska.
Interesujące jest to, że w przypadku Ukrainy oskarżycielem jest kijowski śledczy Mielnik, którego we francuskim sądzie reprezentują jedni z najlepszych w świecie prawników z kancelarii W & S Selarl. Zdaniem ukraińskich obrońców praw człowieka pieniądze na drogich prawników Kijów mógł dostać od Kazachstanu.
– Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Ukraina została uprzejmie poproszona przez „bratnie państwo Kazachstan" o pomoc prawną w sprawie Abliazowa – mówi „Rz" Oleg Lewytski z kijowskiej Helsińskiej Grupy Praw Człowieka. – Według ukraińskiego prawa śledczy nie może przekazywać informacji osobom z państw trzecich, a już tym bardziej upoważniać ich do reprezentowania w procesie, który prowadzi francuski sąd – dodaje Lewytski. Helsińska Grupa Praw Człowieka w Kijowie złożyła już w tej sprawie zawiadomienie do Generalnej Prokuratury Ukrainy.
Rosjanie postanowili nie wynajmować drogich zagranicznych adwokatów i wysłali na proces współpracowników Generalnej Prokuratury Rosji, perfekcyjnie władających językiem francuskim. – Gdy obrona Abliazowa powiedziała o prawdopodobieństwie nierzetelnego procesu w Rosji, rosyjski prokurator zaproponował francuskiej stronie misję obserwacyjną, która zbada warunki więzienia, w którym po ekstradycji ma być zamieszczony biznesmen – mówi znany polski adwokat Wojciech Mądrzycki, który obserwuje proces Abliazowa we francuskim sądzie. – Więc sytuacja jest taka jak w znanym przysłowiu – będziesz miał rzetelny proces, a później cię powiesimy – dodaje prawnik.