Intensyfikacja kontaktów na linii New Delhi – Tokio – Pekin związana jest ze zmianami przywódców rządów w Chinach i Japonii. O ile jednak w przypadku kontaktów indyjsko-chińskich można mówić o przełamywaniu lodów i historycznej niechęci, o tyle wizyta Manmohana Singha w Tokio jest elementem kontynuacji. Do wizyty tej miało zresztą dojść już pod koniec zeszłego roku, została jednak odłożona z uwagi na grudniowe przyśpieszone wybory parlamentarne w Japonii.
Związki japońsko-indyjskie tradycyjnie były dobre w całym okresie powojennym. W ostatnich dekadach Japonia pozostawała trzecim partnerem handlowym Indii i źródłem inwestycji bezpośrednich. Już w roku 2000 podczas wizyty premiera Mori w Indiach podpisano umowę o „globalnym partnerstwie" obu państw. Została ona rozszerzona w roku 2005 jako Japońsko-Indyjskie Partnerstwo w Nowym Wieku Azji (ze strony indyjskiej sygnatariuszem umowy był już wtedy Manmohan Singh).
Długoterminowe umowy dotyczą głównie współpracy ekonomicznej i wymiany handlowej (podczas poprzedniej wizyty indyjskiego premiera w Tokio w 2010 r. zdecydowano np. o obniżeniu, a w wielu dziedzinach wręcz zniesieniu ceł), ale istotną ich część stanowi współpraca wojskowa. Oba kraje są zainteresowane zapewnieniem bezpieczeństwa morskich dróg handlowych w Azji Południowej i Wschodniej, a także z uwagą obserwują rosnącą potęgę Chin, które zarówno Tokio, jak i New Delhi traktują jako regionalnego, a nawet globalnego konkurenta.
Także podczas obecnej wizyty, która potrwa do czwartku, Manmohan Singh i goszczący go premier Japonii Shinzo Abe zamierzają skupić się przede wszystkim na współpracy gospodarczej. Mimo wcześniejszych umów i ułatwień wymiana handlowa Indii z Japonią (ok. 8 mld dolarów) jest 13 razy mniejsza niż z Chinami i w ostatnim roku wykazała nawet spadek o 5 proc. Dla Indii problemem pozostaje też duży deficyt w handlu z Japonią.
Oba państwa zainteresowane są transferem technologii jądrowej. Indie w związku z szybkim rozwojem przemysłowym zmuszone są do budowania nowych elektrowni, z kolei japońskie koncerny posiadające technologię budowy siłowni jądrowych (Hitachi, Toshiba i Mitsubishi) poszukują partnerów i odbiorców poza granicami Japonii. Związane jest to ze wstrzymaniem rozwoju energetyki jądrowej w samej Japonii po katastrofie elektrowni w Fukushimie. Problemem dla Japończyków pozostaje jednak indyjski program zbrojeń jądrowych, który jest w sprzeczności z założeniami oficjalnej polityki Tokio (Indie wciąż nie podpisały układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej).
Borykająca się ze stagnacją gospodarczą Japonia chce wykorzystać okazję do rozwoju eksportu i inwestycji, jaką jest planowany ogromny rozwój infrastruktury w Indiach (do roku 2017 Hindusi chcą przeznaczyć na ten cel ponad bilion dolarów).
Inny wielki projekt, do którego rząd w New Delhi chce zaprosić japońskich partnerów, to stworzenie tzw. korytarzy technologicznych – dwóch wielkich stref rozwoju nowoczesnego przemysłu. Jedna z nich ma powstać między New Delhi i Bombajem, a druga między Bangalore i Chennai.