Władimir Sadowniczy i Aleksiej Rudenko byli pilotami w linii lotniczej Rolkan, która operowała m.in. w Afganistanie. W marcu poprowadzili do Rosji dwa samoloty, które nieoczekiwanie wylądowały w Tadżykistanie, a na pokładzie jednego z nich znaleziono rozmontowany silnik lotniczy uznany za kontrabandę.
Obie strony składają sprzeczne relacje na temat uzgodnienia przelotu nad Tadżykistanem (Tadżycy zaprzeczają; Rosjanie twierdzą, że była zgoda, ale wyłącznie ustna – czego znający obyczaje w tym rejonie Azji nie uważają za niemożliwe) i przyczyn lądowania w Kutgan-Tiube (Rosjanie po otrzymaniu – jak mówią, nieoczekiwanej – odmowy jednak wylądowali, jak twierdzili z powodu braku paliwa; Tadżycy mówią, że baki były pełne).
Tak czy inaczej samoloty skonfiskowano, a kapitanów obu maszyn aresztowano. 8 listopada obaj zostali skazani na kary dziesięciu i pół roku więzienia, na mocy amnestii zmniejszone do ośmiu i pół roku.
W Rosji sprawę powszechnie uznano za politycznie motywowaną. Zdaniem rosyjskich obserwatorów, dyktator Tadżykistanu Emomali Rahmon próbował „ugrać" od Moskwy pieniądze za zwolnienie pilotów – najprawdopodobniej w postaci zgody na wprowadzenie opłat za użytkowanie rosyjskiej bazy wojskowej w Tadżykistanie.
Władimir Żyrynowski zdążył wezwać do wysłania na Duszanbe desantu, jednak Kreml wolał działanie w innym stylu.
W całej Rosji zaczęto wyłapywać i deportować Tadżyków przebywających na terenie Federacji nielegalnie. A główny sanitarny lekarz kraju Gienadij Oniszczenko stwierdził, że wielki odsetek Tadżyków choruje na gruźlicę i AIDS, i dał wyraz przypuszczeniu, że konieczne może być całkowite zawieszenie przyjazdów obywateli tego państwa do Federacji.
I już po trzech tygodniach – na wniosek prokuratury! – sąd wyższej instancji zmniejszył pilotom wyroki do 2,5 roku więzienia, co na mocy amnestii natychmiast zredukowano do czasu, który spędzili w areszcie.
Skuteczność rosyjskiego nacisku nie dziwi. Tadżykistan liczy 7,5 miliona mieszkańców. W Rosji – w sporym procencie nielegalnie – pracuje być może nawet 800 tysięcy obywateli tego kraju. Ich powrót oznaczałby katastrofę – łączna suma pieniędzy przesyłanych przez nich do Tadżykistanu jest półtorakrotnością budżetu tej republiki.
Ale ważniejsze jest co innego. Tadżycka dyktatura walczy z fundamentalistycznym podziemiem. Tadżyccy gastarbeiterzy w Rosji to w większości młodzi mężczyźni. Ich nagły masowy powrót zachwiałby system kraju.
– Deportowani mogą pójść w góry do talibów. I wtedy nie będzie już granicy między Tadżykistanem a Afganistanem, a także między Tadżykistanem a Uzbekistanem – zapowiadał jeszcze przed zwolnieniem lotników jeden z liderów tadżyckiej diaspory Karomat Szariłow.
Dlatego Moskwa mogła skutecznie powiedzieć „sprawdzam".
Piotr Skwieciński z Moskwy