Niektóre rządy, aby uniknąć wzrostu cen paliw, a co za tym idzie powstrzymać falę niezadowolenia społecznego stosuje specjalne subsydia. Taką politykę prowadzą Indie, Malezja, Tajlandia i Indonezja. Ostatnie zwyżki cen ropy postawiły budżety tych państw w trudnej sytuacji. Jak wynika z najnowszych badań Bank of America Merrill Lynch, kraje te nie będą w stanie sprostać wcześniejszym planom budżetowym i przekroczą zakładane deficyty.
Według ostatniego raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego rosnące ceny ropy naftowej są głównym azgrożeniem dla globalnego wzrostu gospodarczego. Z kolei zdaniem Oversea- Chinese Banking Corp. cena surowca na poziomie 120 dol. za baryłkę zmniejszy przyrost produktu krajowego brutto największych gospodarek Azji o 0,5 – 1,2 proc.
- Jeśli ropa nadal będzie kontynuowała wzrosty może być zagrożeniem dla większości rynków azjatyckich. Ostatnie trzyletnie rekordy na poziomie 112 dol. za baryłkę mogą zmusić rządy krajów regionu do większego zadłużania się – powiedział Kenneth Akintewe, zarządzający w Aberdeen Asset Management.
Aby przypodobać się wyborcom i zapobiec ewentualnym rozruchom społecznym rządy decydują się na dotowanie paliw.
- Rządy tych krajów są bardzo podatne na wpływ społeczeństwa, więc zrobią wszystko co mogą by uniknąc problemów. Oznacza to dalsze subsydiowanie i niewłaściwie prowadzoną polityke budżetową pod naciskiem ludu – komentuje Jim Walker, zarządzający Asianomics Ltd.
Wysokie ceny ropy mocno nadwerężyły też budżety linii lotniczych. Dla przykładu zyski tajwańskich Thai Airways spadły w tym roku o 24 proc ze względu na drogie paliwo lotnicze. 21 proc. spadek zysków odnotowały też China Southern Airlines. Tymczasem na naftowej hossie zarabiają producenci paliw – PetroChina zwiększyła w tym czasie zyski już o 14 proc.