Japonia zapowiedziała wzmocnienie sił zbrojnych, które zgodnie z konstytucją mogą służyć jedynie do obrony. Z ogłoszonej właśnie nowej strategii obronnej wynika, że kraj nie czuje się zagrożony przez atak z terenów dawnego ZSRR, na co przygotowywał się od czasu zakończenia II wojny światowej. Za główne zagrożenia po raz pierwszy uznano Chiny i Koreę Północną.

– Japonia ma powody do obaw. Chiny, z którymi ma spory terytorialne, wydają ogromne środki na zbrojenia. Korea Północna prowadzi program atomowy i co jakiś czas zachowuje się nieobliczalnie. W efekcie w Japonii zachodzi zmiana w myśleniu o siłach zbrojnych – mówi “Rz” Jeffrey Kingston, szef studiów azjatyckich na Temple University w Tokio.

[srodtytul]Bojowi pacyfiści[/srodtytul]

Japonia przez stulecia prowadziła imperialną politykę i regularnie napadała na swoich sąsiadów, dopuszczając się wyjątkowych okrucieństw. Po klęsce w II wojnie światowej i zrzuceniu na Hiroszimę i Nagasaki bomb atomowych kraj wszedł na drogę pacyfizmu. Okupujący Japonię Amerykanie narzucili jej konstytucję, która zezwala na posiadanie armii jedynie do samoobrony. Dopiero w 2004 roku Japonia pierwszy raz skierowała wojska poza terytorium swojego kraju, wysyłając niewielki oddział do Iraku, aby pomagać w jego odbudowie. Coraz częściej słychać jednak głosy, że trzecia gospodarka świata potrzebuje większej swobody w wykorzystaniu armii do obrony swoich interesów. Wywołuje to nerwowe reakcje sąsiadów obawiających się odrodzenia japońskiego imperializmu. – Na razie Japonia nie zamierza odchodzić od art. 9 konstytucji, który zabrania jej posiadania armii ofensywnej. Ale spróbuje wykorzystać do maksimum możliwości sił obronnych – tłumaczy Kingston.

[srodtytul]Spór z Chinami [/srodtytul]

Strategia rozwoju sił zbrojnych na kolejne dziesięć lat zakłada rozbudowę marynarki i lotnictwa. Liczba okrętów podwodnych będzie zwiększona z 16 do 22, a samoloty wielozadaniowe zostaną unowocześnione i dozbrojone. Znaczna część wojsk ma zostać przesunięta z północy kraju w rejon wyspy Okinawa, skąd będą miały bliżej do zapalnych punktów w rejonie Morza Południowochińskiego.

Stratedzy uważają, że zagrożeniem dla Japonii może być spór o granicę morską z Chinami, czego przedsmak daje konflikt o wysepki w pobliżu Tajwanu. Na początku września chiński kuter staranował tam japoński okręt straży przybrzeżnej, a kiedy Japończycy aresztowali chińskiego kapitana, doszło do największego od lat kryzysu dyplomatycznego między obu krajami. Pekin zagroził m.in. podjęciem działań wymierzonych w japońskie firmy na terenie Chin, a także wstrzymaniem eksportu minerałów potrzebnych japońskiej gospodarce. Tokio musiało ustąpić.

“Japonia jest zaniepokojona rosnącymi wydatkami Chin na zbrojenia, modernizacją ich sił zbrojnych, a także rosnącą agresywnością chińskiej marynarki na morzach Południowochińskim i Wschodniochińskim” – napisano w dokumencie dotyczącym nowej strategii. Zdaniem Tokio zachowania Chin wywołują obawy na całym świecie. – Żaden kraj nie ma się prawa wypowiadać w imieniu całej wspólnoty międzynarodowej – odpowiedziało chińskie MSZ.

Od 20 lat chińskie wydatki na armię rosną co roku w tempie przekraczającym 10 proc. Zgodnie z oficjalnymi danymi Chiny wydały w 2010 roku na zbrojenia 77 miliardów dolarów, mniej tylko od USA. Rozbudowywane są flota i broń rakietowa. Zdaniem analityków Chiny chcą sobie zapewnić kontrolę nad złożami surowców znajdującymi się pod Morzem Południowochińskim, a także przejąć kontrolę nad szlakami komunikacyjnymi. Dla Japonii, która jest gospodarczą potęgą uzależnioną od importu surowców, stanowi to poważne zagrożenie.

[srodtytul]Nieobliczalny reżim[/srodtytul]

– Japonia uznała Chiny za zagrożenie w perspektywie średnioterminowej. Ale w bliskiej, strategia bierze pod uwagę konflikt militarny z nieobliczalną Koreą Północną – mówi Jeffrey Kingston.

Eksperci szacują, że Korea Północną posiada około dziesięciu bomb atomowych i stale rozwija program rakietowy. Kilka dni temu Pjongjang ostrzelał terytorium Korei Południowej. Japońska strategia zakłada wzmocnienie obrony przeciwrakietowej m.in. o nowe wyrzutnie Patriot.

– Japonia wykazuje się realizmem. Słusznie za największe zagrożenie uznaje Chiny i wspieraną przez nie Koreę Północną. Z Rosją też toczy spory, np. o Wyspy Kurylskie, ale mimo to nasze stosunki są dobre i nie grożą konfliktem – mówi “Rz” rosyjski ekspert wojskowy Iwan Konowałow.

Chociaż Japonia nie traktuje już Rosji jako głównego zagrożenia, Tokio z niepokojem śledzi działania Moskwy. Na początku listopada mimo gwałtownych protestów władz w Tokio prezydent Dmitrij Miedwiediew jako pierwszy rosyjski przywódca zdecydował się odwiedzić Wyspy Kurylskie, które po kapitulacji Japonii w 1945 roku zostały zajęte przez wojska ZSRR. Japonia bezskutecznie domaga się ich zwrotu, a spór uniemożliwia obu krajom podpisanie traktatu pokojowego.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

[mail=w.lorenz@rp.pl]w.lorenz@rp.pl[/mail]

[mail=k.szymaniak@rp.pl]k.szymaniak@rp.pl[/mail][/i]