To bardzo niebezpieczna postać. Jest dobrze wyszkolony i ma duże doświadczenie. Musimy go jak najszybciej złapać i postawić przed sądem – mówił John Brennan, główny doradca ds. terroryzmu prezydenta USA.
28-letni Ibrahim Hassan al Asiri jest głównym konstruktorem bomb dla organizacji Osamy bin Ladena. To on miał przygotować ładunki wybuchowe, które znaleziono w piątek na lotniskach w Dubaju i Londynie. Zdaniem ekspertów jego dziełem była też bomba, którą w bieliźnie ukrył zamachowiec próbujący w Boże Narodzenie 2009 roku wysadzić samolot lecący z Amsterdamu do Detroit. A także ta, którą w odbycie ukrył zamachowiec próbujący zabić saudyjskiego księcia. Samobójczej misji podjął się brat al Asiriego. We wszystkich ładunkach użyto tego samego materiału wybuchowego.
Znalezione w piątek bomby ukryte były w obudowach tonerów do drukarek. Wysłano je do synagog w Chicago za pośrednictwem firm kurierskich UPC i FedEx. Dlatego do celu poleciały inną drogą. Jest niemal pewne, że miały być zdetonowane w czasie lotu, aby strącić samoloty. Amerykańscy śledczy postanowili jeszcze raz sprawdzić szczątki samolotu firmy kurierskiej UPS, który rozbił się we wrześniu zaraz po starcie z lotniska w Dubaju, by się upewnić, że nie był to zamach.
Bomby wysłane z Jemenu miały niezwykle zaawansowaną konstrukcję. Eksperci przyznają, że ich wykrycie to splot szczęśliwych okoliczności. Stosowane procedury bezpieczeństwa nie pozwalają bowiem na znalezienie takich ładunków. Udało się je namierzyć tylko dzięki dokładnym informacjom o próbie zamachu przekazanym przez władze Arabii Saudyjskiej. A te również zdobyto przypadkiem, bo akurat dwa tygodnie temu w ręce saudyjskich władz oddał się członek al Kaidy, który wyjawił szczegóły spisku. Jest nim Dżabr al Faifi, były więzień obozu Guantanamo na Kubie, który po wyjściu na wolność przeszedł przez saudyjskie centrum reedukacji, ale potem dołączył do al Kaidy w Jemenie.
Władze USA przyznają, że ładunków może być więcej. – Próbujemy z naszymi sojusznikami zidentyfikować wszystkie przesyłki, które opuściły Jemen, i sprawdzić, czy nie ma w nich podobnych ładunków – powiedział Brennan.
Władze Jemenu zapowiadają, że przesyłki z ich kraju będą wyjątkowo dokładnie kontrolowane. Zostaną przepuszczone m.in. przez bramki umożliwiające wykrycie cząsteczek materiałów wybuchowych. Firmy lotnicze rozważają na stałe wprowadzenie tej procedury, ale już podniosły się głosy, że przemysłu lotniczego na to nie stać.
– Od kilku lat wprowadzamy bezsensowne przepisy. Zakazujemy szminki i płynów powyżej 100 mililitrów. Każemy ściągać buty. To wszystko wcale nie podnosi bezpieczeństwa – mówił BBC Michael O’Leary, szef tanich linii lotniczych Ryanair.
Część krajów, m.in. Niemcy i Wielka Brytania, wstrzymała wszelkie loty z Jemenu. —Wojciech Lorenz