– Misją Rosji jako największego i najpotężniejszego państwa w regionie jest zapewnienie pokoju i porządku – powiedział prezydent Dmitrij Miedwiediew, który wziął udział w szczycie Państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w Armenii.
Przedłużenie umowy ma uspokoić Ormian – tradycyjnych sojuszników Rosji na Kaukazie Południowym, poważnie zaniepokojonych planami Moskwy, która jest bliska sprzedaży wyrzutni rakiet przeciwlotniczych S-300 Azerbejdżanowi. Od czasów wojny o Górski Karabach w latach 90. stosunki Erewania i Baku są napięte. Moskwa natomiast formalnie występuje jako uczestnik grupy mińskiej (czyli gremium, w którym razem z USA i UE ma pomagać procesowi pokojowemu), ale nie zachowuje się jako neutralny rozjemca częściej wspierając Armenię. Dlatego informacja o sprzedaży S-300 Azerbejdżanowi została przyjęta w Erewanie „co najmniej niejednoznacznie” – piszą dyplomatycznie „Izwiestia”.
Rosyjscy eksperci nie omieszkali przy okazji przedłużenia umowy odtrąbić sukcesu w kolejnej rundzie międzynarodowej rywalizacji o Kaukaz Południowy. „To istotny czynnik dla przeciwstawienia rosyjskiej obecności politycznej na Kaukazie Południowym amerykańskim dążeniom do umocnienia swojej pozycji w regionie” – komentował politolog Siergiej Michiejew. Rosjanie podkreślają też, że Armenia jest już drugim krajem, który w ostatnim czasie zaprosił Rosjan na dłużej. Kilka miesięcy temu Moskwa i Ukraina przedłużyły okres obecności rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu do 2042 roku.
W armeńskich Giumri i w Erewanie stacjonuje w sumie 5 tys. rosyjskich żołnierzy. „Baza w Giumri jest wyposażona w wyrzutnie S-300 i myśliwce Mig-29” – przypomina agencja RIA Nowosti.
Na Kaukazie Południowym Rosja ma także bazy wojskowe w separatystycznych regionach Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej. Kilka dni temu Kreml poinformował o rozmieszczeniu wyrzutni S-300 w Abchazji.
[i]—Justyna Prus z Moskwy[/i]