[i]Korespondencja z Biszkeku[/i]

Rząd tymczasowy twierdzi, że kontroluje sytuację na południu. – Jeśli ludzie Kurmanbeka Bakijewa sądzili, że się im uda sprowokować nową władzę do użycia siły, to się mylą – oświadczył wicepremier rządu tymczasowego Temir Sarijew.

Podczas zajść w Dżalalabadzie kilkuset zwolenników obalonego prezydenta Bakijewa wtargnęło do lokalnej telewizji, by wyemitować swoje przesłanie, a potem zajęło budynek lokalnej administracji. Pobito nowego szefa MSW, który pojawił się na południu kraju, by kierować akcją zatrzymania brata prezydenta, Żanysza Bakijewa. Jak do tej pory, nieskutecznie.

Żanysz Bakijew był dowódcą prezydenckiej gwardii. Prawdopodobnie to on wydał snajperom rozkaz strzelania do tłumu, który manifestował w Biszkeku 7 kwietnia. Krwawe starcia przed siedzibą władz Kirgizji doprowadziły do obalenia prezydenta Bakijewa.

Za Żanyszem Bakijewem, podobnie jak za synem prezydenta Maksimem, wydane są listy gończe. Maksim – oskarżany o wytransferowanie za granicę co najmniej 200 mln dolarów – prawdopodobnie przebywa w USA, dokąd trafił w przeddzień krwawych zamieszek w Biszkeku. Żanysz Bakijew podobno dał „generalskie słowo honoru”, że się podda w sobotę, by nie narażać życia ludzi w rodzinnej wsi, w której się ukrywał. Jednak wymknął się z okrążenia.

Nieznane jest miejsce pobytu Kurmanbeka Bakijewa. Czy nadal przebywa w Kazachstanie, dokąd odleciał w czwartek wieczorem? Nie potwierdzają się na razie pogłoski, że udał się na Białoruś, gdzie Aleksander Łukaszenko ofiarował mu azyl.